padnięta, spalona słońcem, ale pełna wrażeń i szczęśliwa z powodu tego co przeżyłam i co zdołałam zobaczyć przez jeden dzień pobytu w Karlskronie :)
Nasza wyprawa zaczęła się w Gdańsku...
... który przywitał nas upałem, jarmarkiem dominikańskim i tabunem turystów którzy niemal zlewali się z kolorowymi kamieniczkami :)
Jedynie Neptun niczym niewzruszony spoglądał z wysoka na Długi Targ...
niewzruszony stał na posterunku także stary żuraw portowy,
ale już wielkie koło z wagonikami było czymś absolutnie nowym na nabrzeży Motławy, rok temu go tam nie było...
mieliśmy cały dzień na zwiedzanie Gdańska, ograniczyliśmy się jedynie do starówki, ale nie mogło zabraknąć przystanku na kawę, chłodzenia się w grubych murach kościołów czy szperanie w starociach, których stoisk w tym roku na jarmarku było naprawdę dużo :)
po południu wsiedliśmy w podmiejską eskaemkę i pojechaliśmy do Gdyni, skąd odpływał nasz prom do Szwecji.
Stary port skąd wyruszyliśmy w rejs, jak i sam wielki prom zrobiły na mnie ogromne wrażenie, niestety zdjęcia robione były późnym wieczorem bo dopiero o 21-wszej mogliśmy być na pokładzie i nawet zachodzącego słońca nie udało mi się uchwycić ;/ ale za to już multum migoczących światełek stoczni gdyńskiej, która mam wrażenie, nigdy nie zasypia już tak :)
wypływamy na szerokie wody!
bezkres morza robi niesamowite wrażenie...
a widok stałego lądu o poranku wywołał uśmiech i spokój
Karlskrona {korona Karola, na cześć króla, który w 1680 roku założył to miasto}
przywitała nas licznymi wysepkami oraz pochmurną pogodą, która później przeistoczyła się w lejący żar z nieba. Zaopatrzeni w mapę i przewodnik który dostaliśmy na promie wyruszyliśmy na zwiedzanie miasta.
Zaczęliśmy od targu rybnego {Fisktorget}
dziś już nieczynnego ale dawniej odgrywającego ważną rolę w miasteczku portowym...
... i małej dziewiczej wysepki Stakholmen cały czas podziwiając widoki kolorowych domków i licznych zacumowanych łodzi wokół wybrzeża
robiło się już naprawdę upalnie, miasto sprawiało wrażenie wymarłego a my niewzruszeni niczym maszerowaliśmy dzielnie dalej by dotrzeć do przepięknej starej dzielnicy Bjorkholmen gdzie czas się zatrzymał i gdzie mogłam na własne oczy ujrzeć małe kolorowe szwedzkie domki tak dobrze nam znane ze zdjęć :) widok niesamowity, każdy domek inny, każdy pięknie utrzymany z dbałością o najmniejszy szczegół :)
dominowały kolory niebieski, żółty i oczywiście czerwony {tzw czerwień z Falun, specjalna farba która miała imitować cegłę, na którą kiedyś nie było Szwedów stać, a która swoją barwę uzyskiwała przez dodanie do niej stopu miedzi} ale nie zabrakło białego i całej gamy pastelowych odcieni :)
to co mnie bardzo urzekło to otwartość Szwedów, którzy nie zamykają szczelnie swych domostw i nie zasłaniają okien pozwalając zaglądać do wnętrza, dodatkowym zaskoczeniem było dla mnie to, że prawie w każdym oknie stoją bibeloty i lampy, które kiedyś miały za zadanie naprowadzanie mężów, ojców i braci żeglujących po morzu na właściwy kurs, wygląda to bardzo urokliwie :)
żal było opuszczać Bjorkholmen, ale przed nami czekało jeszcze całe mnóstwo pięknych zaułków, do których dotarliśmy po małej przerwie na odpoczynek i spałaszowanie szwedzkiego specjału, cynamonowych bułeczek kenelbullar. Śmiałam się, że niczym bezdomni na ławce w parku jemy szwedzkie śniadanie ;) ale i to miało swój urok :)
Potem ruszyliśmy w dalszą wędrówkę na Wielki Rynek Stortorget {największy rynek w Szwecji liczący 2 hektary gdzie króluje pomnik króla założyciela Karola XI i do Marinmuseum
a później bezpłatnym promem na wyspę Aspö znów podziwiać typowe szwedzkie domki wpisane w naturalny krajobraz wyspy :)
byłam oczarowana domkami ale także dbałością o środowisko i czystość!
Szwedzi mają niesamowicie wpojone dbanie o środowisko, naocznie się o tym przekonałam gdy mała dziewczynka podniosła zawleczke od puszki z chodnika i wrzuciła do kosza na śmieci! szok :)
na wyspie Aspö znajduje się także XVII wieczna twierdza ale absolutnie nie mieliśmy sił już jej zwiedzać,
posiedzieliśmy na łonie natury wsłuchując się w szum drzew i fal po czym wróciliśmy co centrum Karlskrony na małe zakupy...
by wieczorem udać się na terminal promowy i zakotwiczyć na wygodnym promie Stena Line :)
czas wracać do domu...
rano zacumowaliśmy w porcie w Gdyni i znów eskaemką przemieściliśmy się do Gdańska, gdzie spacer ulicą Piwną {moim zdaniem najładniejszą w starej części Gdańska} okraszony niespieszną kawką zakończył nasz pobyt na Wybrzeżu :)
Wycieczka krótka ale bardzo intensywna i ciekawa :)
Polecam wszystkim którzy mają wolne trzy dni i nie wiedzą co z nimi począć ;)
A jutro ruszamy na dalszą część wyprawy, tym razem na południe Polski, już czekam na spotkanie z Lanckoroną i Krakowem!
Pozdrawiam!
Moje klimaty, cudnie!!! :) Ja zapraszam Cię do mnie na świeży post o pewnym mieście w Niemczech... Wolę jednak Skandynawię!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa relacja i świetne zdjęcia, dzięki!
OdpowiedzUsuńCudne domki. Intensywnie przeżyty czas. Dziękuję za spacer. :)
OdpowiedzUsuńByliśmy na wycieczce w Karlskronie w kwietniu:) Głównie podziwialiśmy ... mgłę:)) Jednak lato w Skandynawii to zupełnie inna historia:)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia! Pozdrawiam serdecznie!
Fajny post podrózniczy:-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia;)Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńOch te szwedzkie domki są tak urocze! Wspaniała wycieczka!
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja. Po raz kolejny zakochałam się w Karlskronie! Koniecznie muszę tam pojechać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na krótki wypad nad morze i do tego zagraniczne. Pozdrawiam ♡ ♥ ☆ ★
OdpowiedzUsuńPięknie i zachęcająco zdałaś relacje z urlopu.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudowna relacja :-) Zazdroszczę takiego wypadu:-) Pozdrowienia :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za cudowną wycieczkę Ikuś :) Może to zabrzmi dość dziwnie, ale najbardziej zazdroszczę rejsu promem... Moim marzeniem jest długa (np. miesięczna) wyprawa ogromnym okrętem po morzach i oceanach. Chyba nigdy się nie spełni :(
OdpowiedzUsuńUdanych dalszych wakacji :)
zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia:)
Pojechałam do Gdańska kilka lat temu w czasie wakacji, z przyjaciółką. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia :)
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka i świetne zdjęcia :) Nad morzem nie byłam już od lat, ale tak zachęcająco opisujesz, że aż chce się tam jechać :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia ! Moje chłopaki jeżdżą do Szwecji na ryby i przywożą tylko zdjęcia RYB. Chyba się z nimi zabiorę następnym razem
OdpowiedzUsuńjej! zupełnie inny świat! inne kształty i kolory, choć tak dobrze znane w naszym kraju ;)
OdpowiedzUsuńPowzdychałam, fantastyczne zdjęcia, Gdańsk nawiedzaliśmy regularnie w wakacje, dawno nie byłam. Miło powspominać. A szwedzkie klimaty obłędne!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia....
OdpowiedzUsuńNo to miałaś intensywne trzy dni :) Zdjęcia super !!!
OdpowiedzUsuńJa kocham Gdańsk, byłam tam całe dwa tygodnie i szkoda, ze nie wpadłam na pomysł wycieczki do Karlskrony :(( Jarmark "zwiedzałam", też byłam zaskoczona 'dużym kołem" nad Motławą i spacerowym nabrzeżem a także dźwigiem i skokami na bungee....
a na kawusię wpadam do kawiarni właśnie na ulicy Piwnej, nazywa się Pikawa (π - kawa).... poza przepyszną kawą mają tam najlepszą Paschę jaką kiedykolwiek jadłam :) Polecam !!
Piękne i urokliwe zdjęcia - kocham nasz Bałtyk, czy to po naszej czy po szwedzkiej stronie:) Gdyby tylko ludzie=plażowicze dbali u nas o czystość na plażach i nie tylko:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)