Niedawno z rodzinnego domu przywiozłam staruteńką już książkę "Baśnie" Jana Christiana Andersena. Przyznaję się, że po części to ja doprowadziłam ją do takiego stanu bo uwielbiałam ją czytać i, o zgrozo, rysować po niej :/
"Calineczka" moja ulubiona bajka :) jak ja przeżywałam kiedy porywał ją chrabąszcz :/
Jako dziecko wogóle nie zwróciłam uwagi na dramatyzm jaki bije z baśni Andersena. Przy okazji ich czytania, przeczytałam także jego biografię i wszystko dla mnie stało się jasne. Urodził się w bardzo biednej rodzinie, w której co prawda zaznał wiele miłości ale w poszukiwaniu wykształcenia udał się w daleką podróż do innego miasta i tam wiele wycierpiał szykan, poniżania i samotności a jako wrażliwy chłopiec uciekał w świat fantazji. Myślę, że to co młody Andersen przeżywał, odzwierciedlił w swoich pięknych baśniach, które teraz nas chwytają za serce :)
Tym oto wpisem żegnam się z Wami na jakiś czas. W środę wyjeżdżamy w rodzinne strony Połówka. Liczę na odpoczynek, obcowanie z naturą, a może także uda się wyskoczyć na jeden dzień do Kazimierza?? Bardzo bym chciała :)
Pozdrawiam was słonecznie i oczywiście bajecznie :)
Do zobaczenia!
bardzo czesto wracam do ksiazek dziecinstwa... Andersena nie lubilam-byl przerazajacy :)
OdpowiedzUsuńprzeczytalam gruba ksiege z Basniami Andersena jako dobrze juz dorosla osoba. z przyjemnoscia,bo wiekszosc z nas zna tylko pare basni-tych najczesciej wybieranych.
jedna z nich-i tu uciekl mi tytul...Matka? Serce matki? bardzo mna wstrzasnela...polecam Basnie doroslym-przybliza zycie w dawnej Danii...
pozdrawiam
Aska
Pamiętam to wydanie. Gdy jeszcze nie umiałam czytać, z lekturą zapoznawał mnie ojciec. Ja tylko z wielką pasją śledziłam ilustracje.
OdpowiedzUsuńUdanego wypoczynku
ja uwielbiam Baśnie z gór - z różnych stron świata :) i historie smoka wawelskiego :D i jeszcze puki kuki :D
OdpowiedzUsuńach mialam to samo wuydanie Basni Andersena... cudowne ilustracje, wróciły wspomnienia :) ale na Dziewczynce z Zapałkami ja do dziś płaczę ... :)
OdpowiedzUsuńJa mam to samo wydanie. Moja ulubiona basn to "Swiniopas". Przywolalas wspomnienia. Az mi sie lezka w oku kreci. Uklon sie ode mnie tej czesci Polski do ktorej sie z Polowkiem wybierasz, bo to przeciez moje strony.
OdpowiedzUsuńDraga moja Iko,čitajući tvoj post, na trenutak sam se vratila u djetinjstvo....
OdpowiedzUsuńKrasan ti je blog.
Pozdrav
I ja miałam to wydanie Baśni z tymi pięknymi ilustracjami i tez po nim bazgrałam podkolorowując tu i ówdzie.
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj Ikusiu, ładuj akumulatorki i wracaj bezpiecznie.
Asiu, postaram sie poszukac tej basni, ja dopiero teraz zobaczyłam, że wspólnym mianownikiem baśni sa jakies trudne wydarzenia, ale takie miał własnie przezycia Andersen w młodości :)
OdpowiedzUsuńMario, faktycznie ilustracje sa piękne, także lubiłam je ogladać :)
Kuro, tak naprawdę to wszystkie basnie i bajki, legendy i podania sa fajne :)
Niesławo, doskonale Cię rozumiem, ja tez często się wzruszam ;)
Agato, Świniopasa też lubiłam, oczywiście ziemię świetokrzyską pozdrowię :)
melanzana, dekuju i pozdrav :)
OdpowiedzUsuńmiro, to podobnie jak ja, tych naprawdę pogryzmolonych stron nie pokazałam :/ postaram się wrócic bezpiecznie :)
nie dalej ja 2 miesiące temu zdobyłam taki sponiewierany egzemplarz Baśni Andersena. Przyznam się, że kiedyś nie czytałam życiorysu autora, ale teraz po przeczytaniu wszystko stało się jasne...w dziecińswie miałam dostęp do tej książki jedynie poprzez bibliotekę...i ot teraz na starośc mam Tę ksiązkę i dobrze, ze jest taka zszargana ( bardziej niz Twoja :) Ja jako wzrokowiec obdarzony lekkim talentem plastycznym pożerałam ilustracje Szancera! I przyznam się taką wylatującą kartkę z jego ilustracją "wzięłam" sobie. Może mnie rozgrzeszycie teraz po latach?
OdpowiedzUsuńMiałam też podobne chęci, żeby zrobić podobny wpis na blogu :)
Dziękuję, że zrobiłaś to za mnie :)Mam podobne odczucia...
Pozdrawiam
Mam to wydanie, dziś czytam swoim dzieciom. Moja córa uwielbia Królową Śniegu :))
OdpowiedzUsuńMoja książka jest pokolorowana przeze mnie (te czarno-białe ilustracje).
Wydawały mi się taaaakie smutne :))
Ech miłe wspomnienia :))
Udanego wypoczynku :))
Jak rozumiem, po powtórnym przeczytaniu Baśni z Heksy przeobraziłaś się we wdzięcznego hiacynta;-))) To Połówek będzie miał miłą podróż!
OdpowiedzUsuńUkłony dla Krowy niesustannie przesyłam.
Cudowne ilustracje Szancera rozbudzają wyobraźnię do dziś. Miałam także inny egzemplarz. A z Calineczką wiązał się pewien wiosenny rytuał:)
OdpowiedzUsuńNiebieskości, no proszę jak podobnie myślimy :) fajnie, że zdobyłaś stare wydanie :) moje jest z 1980 roku, a z "kradziejstwa" oczywiście Cię rozgrzeszam ;) pewnie zrobiłabym tak samo :)
OdpowiedzUsuńAlizee, no właśnie ja tez te niekolorowe ilustracje malowałam :) a Królowa śniegu fajna, i dobrze, że odchodzi juz w siną dal ;)
Ori, dokładnie tak! ten hiacynt to ja i to w dodatku zamknięta w klatce, niestety nie złotej ;) widze, że dowcip Ci się wyostrzył ;)
O, Nelu, a zdradzisz jaki?? :)
Dziewczynka z zapalkami...moje wzruszenia i lzy i czule ramiona dziadziusia kiedy probowal mnie pocieszyc...Te basnie sa cudowne!Dziekuje,ze wpadlas z Andersenem tutaj i podzielilas sie wspomnieniami,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRowniez mam taka ksiazke gdzies u mamy:) pamietam jak ja czytalam... tez pisalam po niej (niestety) Lubie poczuc w sobie dziecko:)
OdpowiedzUsuńPamiętam to wydanie Baśni...I wlaściwie to nie pamiętam czy mi się podobały czy nie...pochlanialam wszystkie ksiażki jakie napotkalam na drodze i generalnie kochalam je bo były ksiązkami,ale z oceną to chyba bardziej domena doroslych...Myslę,ze to dobry pomysl by do nich teraz wrócic albo czytac równo ze swoimi pociechami...
OdpowiedzUsuńKasiu, bo wszystkie baśnie Andersena są smutne :( Dziewczynka z zapałkami szczególnie,
OdpowiedzUsuńCzarownico, ja mam wrażenie, że glęboko w środku cały czas jestem dzieckiem :))
ABily, a jak się nie ma pociech to samemu ;)
Przywołałaś moje dawne wspomnienia...
OdpowiedzUsuńW moim domu rodzinnym stoją w biblioteczce Baśnie Andersena takie jak na Twoich fotografiach.
Tak się jakoś cieplej zrobiło na serduchu i dziecinniej...
P.
Cudowne wydanie Andersena... takie wyczytane i wykochane na wszystkie strony:) Miłego urlopiku życzę Ikuś:)
OdpowiedzUsuńI ja miałam to wydanie baśni. Do dziś lubię je czytać...A przy "Dziewczynce z zapałkami"zawsze się wzruszam:)Najtrudniej czyta mi się ją uczniom, bo muszę ukryć wzruszenie:)
OdpowiedzUsuńCudownego wyjazdu Ci życzę:)
Droga Ikuś - ja również miałam to wydanie Baśni. Słabość do Andersena - można zauważyć odwiedzając mój profil- z baśni tych - wciąż jeszcze nie wyrosłam i nie sądzę, by się to zdarzyło.
OdpowiedzUsuńNiestety mam inne wydanie, a te które prezentujesz - przepadło wraz z wieloma innymi cennymi skarbami z dzieciństwa, cyklicznie odkupuję dzięki źródłom na Allegro. A tu proszę - okładka budząca tyle wspomnień...
Miłego niespiesznego wypoczynku życzę, wracaj do nas z pięknymi zdjęciami. Miłych dni życzę i Słoneczka ciepłego...
Uściski serdeczne
Ikuś, mam w domu identyczne wydanie Baśni.Teściowa dała moim chłopakom niedawno!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Udanego wyjazdu przede wszystkim!
OdpowiedzUsuńA baśnie - chyba wiesz, że ja to bardzo, bardzo... chyba jakos tam nigdy nie wyrosłam :)
No i to własnie wydanie - mam takie samo, tez wyczytane bardzo :)... i mój ukochany rysownik, mistrz nad mistrzami - Szancer mój ukochany...
A inne baśnie - miałam tyle pięknych książek, baśni polskich, rosyjskich, francuskich - a jakie ilustracje!! aż płakać mi się chce za nimi dziś - niestety młodszym dzieciom podddawałam - i cierpiałam (i nadal mi ich szkoda)... ale wśród kilku uchowanych jest jedno maleństwo, bajeczka z serii Poczytaj mi Mamo :) O kotku co mamy szukał... uwielbiałam :)
Tez mam to wydanie, a raczej mialam, bo podarowalam je mojemu chrzesniakowi. Basnie uwielbialam i nadal uwielbiam, tylko teraz czytuje basnie w wersji dla wiekszych dzieci, czyli wszelkie fantasy, uwielbiam wszystko, co wiaze sie z ta tematyka. W ten sposob pielegnuje w sobie dziecko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sylwia
Baśnie...Ja ostatnio z Synkiem jesteśmy na etapie Narni...:) Niesamowity świat...Do Andersena wróciłam jakiś czas temu i...odkryłam na nowo...jest coś uniwersalnego w baśniach...w ramach PS-u, zapraszam Cię serdecznie an CANDY u mnie.a ponieważ mam wielki sentyment do nazwy "moje wędrowanie", zapraszam tym szczególniej:) pozdrawiam.j
OdpowiedzUsuńPiękne wydanie ;) Przypomniałam sobie lata dzieciństwa kiedy mama czytała nam te bajki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uśmiecham się do wspomnień...bo i ja wczytywałam się w takie samo wydanie :) Piękne. Ponadczasowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i życzę udanego wypoczynku.
Miałam identyczne wydanie tych baśni:) taki powrót do dzieciństwa jest piękny!
OdpowiedzUsuńWróciłam już do domu:) cała i obolała...ale przeżyłam jakoś:) to najważniejsze! dziękuję za wsparcie!
buziaki wielkie!
też mam to wydanie baśni i teraz czytam je mojej Kosi...uwielbiam te ilustracje...miłego wypoczywania!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiałam "Krzesiwo"....a po latach jak jeszcze raz wróciłam do andersena to az zaskoczyła mnie jakaś taka ,czy ja wiem ...drastyczność tych basni....ale uwazam,ze w kazdym domu te baśnie powinny się znajdować
OdpowiedzUsuńpiękne i wzruszające są te baśnie....to również część mojego dzieciństwa...teraz to ja czytam corci dobrzeże śa takie baśnie i książki bo dzisiejszy świat i dzisiejsze bajki to o zgrozo ....
OdpowiedzUsuńudanego uropu i pogody życzę
W tym andersenowym, goszczącym na Twoim blogu klimacie, przypomniało mi się i wyszukałem dość niedawno kupioną biografię Andersena napisaną przez ...niego samego. Tytuł tej pozycji to: "Baśń mojego życia".
OdpowiedzUsuńChoć to raczej książka dla dorosłych niż dla dzieci to jednak polecam wszystkim wielbicielom jego baśni...
P.
Miałam kiedyś takie wydanie baśni Andersena po mamie, ale niestety było w tak koszmarnym stanie, że ktoś mi je po prostu wyrzucił i kupił nowe... to zdarzenie z dzieciństwa. Dziś już jestem bardziej asertywna i nie pozwalam tknąć moich książek nikomu ;-). Do Andersena, braci Grimm wracam bardzo często, jeśli tylko pozwala mi na to czas, a z tym krucho, niestety. Żyję nadzieją, że po obronie mgr. znajdę troszkę więcej chwil na powroty do krainy dzieciństwa. Moja droga, zapraszam cię do odwiedzania mojego bloga. Żywię nadzieję, że wkrótce się zaprzyjaźnimy, bo coś czuję, że mamy sporo wspólnego. Muszę tylko wysłać ci zaproszenie, bo niestety musiałam ograniczyć dostęp wszelkim intruzom, którym się wydawało, że mogą buszować po internecie według uznania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAndersen, to całe moje dzieciństwo. Pamiętam to wydanie!
OdpowiedzUsuńTa wersja Baśni Andersena z ilustracjami Szancera to moja ulubiona, mam trochę książek z dzieciństwa, są dla mnie bardzo miłą pamiątką, którą mogę przekazać moim dzieciom, a one potem swoim :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię ciepło
ula
Szancer jest absolutnie genialny! Jak się widzi jego rysunki, trudno powstrzymać się od własnych prób;)
OdpowiedzUsuń