Wczorajszy dzień przywitał mnie deszczem, po upalnych dniach to jak zbawienie, zarówno dla ludzi jak i dla przyrody, która już mocno była spalona słońcem. Siedząc rano w kuchni i budząc się poranną kawą, dostałam takiego powera, że jeszcze będąc w piżamie zabrałam się do pracy. Zaczęłam od zmian w kuchni bo nic mnie tak nie cieszy jak zmiany.
Na pierwszy rzut poszły zasłonki. Kwieciste zamieniłam gładkimi...
a że wydały mi się takie łyse dodałam im małe zielone wianuszki
Zmiany nie ominęły także leżanki. Stare, wysłużone wielkie poduchy powędrowały do lamusa, a zastąpiły je bardziej pasujące podłużne, które ubrałam w białe płócienne powłoczki zakupione na naszym blogowym pchlim targu, dołączyła do nich wymarzona poducha z IKEA :) dla chcących porównać, wcześniej całość wyglądała tak
Do całości musiało się także dopasować ocynkowane wiaderko, które stanowiło osłonkę dla kwiatka. Ubrałam je w koronkę i za pomocą guziczka przyszyłam do niego zawieszkę z małą damą. Bardzo fajnie robi się takie zawieszki, wystarczy kawałek tektury, w tym przypadku poszło pod nóż, a właściwie nożyczki, pudełko po ryżu oraz mały obrazek wycięty z papieru do scrapu :)
Nie miałam wcześniej okazji pokazać moich nowych zdobyczy, a trochę się tego uzbierało. Na parapecie znalazły swoje miejsce mały dzbanek wyszperany na starociach. Nowa-stara korona, którą nabyłam dzięki uprzejmości jednej z moich podczytywaczek (dziękuję Ci Danusiu), zamieszkało w niej geranium. Pamiętam tego kwiatka z dzieciństwa, stał na parapetach w domku mojej babci i bardzo lubiłam go dotykać bo wtedy wydzielał charakterystyczny, cytrynowy zapach. To właśnie dla tego zapachu i wspomnień z nim związanych chciałam go mieć, a zdobyć go nie było wcale łatwo. Teraz zmywając naczynia patrzę na niego i często dotykam tylko dlatego aby obdażył mnie swoim zapachem. Z pobytu w domu rodzinnym przyjechał ze mną bluszcz, bardzo lubię bluszcze, nie są wymagające i w miarę szybko rosną, ten owinęłam wokół drutu.
Na wiejskiej półeczce zamieszkała krowa, mlecznik który dostałam od znajomej, jej już nie był potrzebny a mnie bardzo sprawił radość. Tak czasem bywa, jednym coś zbywa a innym się bardzo przydaje i równowaga w przyrodzie zachowana ;)
Ot i tyle zmian, wystarczy jak na jeden post, bo nie chciałabym Was zanudzić ;)
Poczyniłam także retro puszki ale te pokaże innym razem bo wymagają jeszcze małego szlifu :)
U mnie już chłodniej i całe szczęście bo nie dawałam już rady, wystarczy, że się troszkę ochłodzio i od razu chce się żyć :) Pozdrawiam Was serdecznie i biegnę na starocie!
Miłej niedzieli!
Pięknie to wszystko pozmieniałaś:)
OdpowiedzUsuńJak tylko moje dzieciaczki podrosną też będę mogła moje mieszkanie odpowiednio zmienić, upiększyć:)
Teraz to niemożliwe, teraz muszą mi wystarczyć pomazane dziecięcymi rączkami ściany (i nie tylko ściany)...
Pozdrawiam serdecznie:)
Ikus, Tobie tez milej niedziei zycze. Slicznie u Ciebie: Pieknie wszystko zrobilas. Na kanapie az chce sie usiasc. Ciekawy pomys na zawieszke, rzezywiscie niewiee trzeba. Brdzo mi sie podoba tarczaod zegarka na Twojej poleczce. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńŚwietna ławka, siedzisko ! Z białymi podusiami wygląda tak eterycznie i zwiewnie. Nieraz tak z nienacka dostaje się pałera i życie staje się piękniejsze.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli Ikuś !
Masz rację - nic tak nie cieszy jak drobne zmiany w wystroju kuchni:-) Wprawdzie Ty funkcjonujesz w nieludzkich porach;-), więc podejrzewam, ze te zasłonki zmienialas o piątej rano, ale efekt niezwykle miły dla oka. Przytulnie, zwiewnie, optymistycznie. Ja też od kilku dni bawię się w zmiany, ale jak wiesz, przy moich pomocnikach prace zbyt szybko nie postępują.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli, sciskam serdecznie
i wlasnie dlatego lubię neutralne meble w bielach i drewnie - kilka drobnych zmian, bez ogromnych wydatków i już masz nowe wnętrze i ilez radości :))
OdpowiedzUsuńkanapa kuchenna jak marzenie...
pięknie, od razu się zrobiło chłodniej dzięki bieli :)
OdpowiedzUsuńtrzeba było krzyczeć, u mnie geranium w bród :)Moja mama nie wyobraża sobie, zeby na kazdym z parapetów nie stało geranium , albo jak ona mówi ,, anginka ,,.
jola_zola, dziękuję za odwiedzinki :)
OdpowiedzUsuńviolcio, tarczę zakupiłam jakis czas temu i przyznam Ci się, że się w nich zakochałam, teraz ilekroc jestem na starociach to je wypatruje, niestety dziś nie było ciekawych :)
MarioPar, taki power jest bardzo potrzebny, gorzej jak ogarnia nas niemoc ;)
Ori, pora była jak najbardziej ludzka :) po 6.00, obudziłam się za to po 5.00, ale wiesz, że ja tak lubię ;) może swoje kuchenne zmiany pokażesz nam na blogu?
ushii, ja też je lubię, choć z poczatku nie byłam do nich zbytnio przekonana, teraz wiem, że dobrze wybrałam :)
izary, faktycznie, nie pomyslałam, żeby ogłosić poszukiwania na blogu, następnym razem gdy będę czegoś poszukiwać to tak zrobię, ty tez lubisz geranium?
Dziękuję za odwiedziny!
Prześliczne zmiany! A wiesz, że na mnie dokładnie tak samo wpłynęło to ostatnie ochłodzenie i deszczyk? Dostałam takiego powera do pracy, że pół domu przemeblowałam :DD U ciebie teraz pięknie, lekko i świeżo, w sam nastrój na lato, zazdraszczam tej ślicznej korony ;))) Pozdrawiam, Ania
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie same wspomnienia jeśli chodzi o geranium...Podoba mi się Twój pomysl na ozdobienie wiaderka/doniczki.Prosty ale jak efektowny:)Pozdrawiam serdecznie w jakże piekny dżdżysty dzień
OdpowiedzUsuńPieknie:) i bede zagladac czesciej:)
OdpowiedzUsuńDla mnie wczesne ranki to jak srodek nocy:) A ta historia z kura!
Pozdrawiam cieplutko:D
Zasłonki wyglądają uroczo właśnie takie białe.
OdpowiedzUsuńPoducha z IKEA mnie zachwyciła - niestety mi nie pasuje za bardzo ale gdybym tylko miała na nią miejsce natychmiast bym taką zakupiła.
Krowa super, korona też fajnie wygląda. Jak zawsze u Ciebie bardzo miło.
Jak my kochamy zmiany :) U Ciebie ślicznie w kuchni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ikuś, masz rację ,nic tak nie cieszy jak zmiany.Nawet te zupełnie małe.
OdpowiedzUsuńZ jasnymi zasłonami zrobiło się u Ciebie jaśniej.Poduchy z Ikea też mam.Bardzo je lubię.
Geranium kiedyś miała moja babcia.Teraz juz nie ma a chętnie bym wzięła od niej odnóżkę.Jak Twoje urośnie to uśmiechnę się do Ciebie ...))) Pamiętam ten cytrynowy zapach.
A krówkę mlecznik mam podobną tylko biało-zieloną.Kiedyś ją pokazywałam.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie
Pieknie to wszystko wyszło ;]]
OdpowiedzUsuńZmiany zawsze wspkazane na poprawe humorku ;]]
Pozdrawiam serdeczniście ;]]
urocze zmiany :)
OdpowiedzUsuńTego biegu na starocie najbardziej zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńNawet małe zmiany mogą cieszyć, powtórzę się, że w tej kuchni mogłabym siedzieć godzinami, zapaść w te fajne poduchy i popijać kawę...marzenie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie!!!!
Przeslicznie z duszą i uroczym klimatem:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAleż u Ciebie miło, czyściutko , aż chce się usiąść na tej kanapie. Poduszki są bajecznie piękne. Dawno nie byłam w IKEA , teraz wiem, że tez taką chcę(:
OdpowiedzUsuńTyle atrakcji w jednym poście, że nie wiem co chwalić. Na poduszki zachorowałam , to od nich zaczełam. jeszcze mnie refleksja naszła jedna... czemu sobie nie wyhodowałam takiego bluszczyku na metalowym ażuru? Jestem okropnym leniwcem i wielkim zazdrośnikiem.
Moc serdecznych pozdrowień załączam . Życzę miłego wieczoru.
masz piekne mieszkanko!uwielbiam podczytywac Twojego bloga bo ja tez lubie takie klimaty i lubie zmiany :) zwlaszcza kuchenne :) pozdrawiam cieplo!
OdpowiedzUsuńwłaśnie wróciłam z urlopu - pięknie wygląda twoja kuchnia, a twoja korona z kwiatkiem też wygląda rewelacyjnie - tylko geranium szybko rośnie, bardzo dziękuję za miłe słowa - Danusia
OdpowiedzUsuń