To już pięć lat ich znajomości. Spotkali się pewnego jesiennego dnia poprzez ekran komputera. Dzień to był zwykły ale poprzez słowa wystukiwane na klawiaturze oboje mieli wrażenie, że dzieje się coś bardzo niezwykłego. Bo jak inaczej nazwać jego odpowiedź na pytanie, którego ona nigdy nie zadała?? Pomyłką? Przeznaczeniem? Od tego październikowego wieczoru nie było dnia, żeby ich literki się nie spotkały a w późniejszym czasie, dzięki cudowi techniki jakim jest skype, także mogli się słyszeć. Z niecierpliwością jedno i drugie czekało na wirtualne spotkanie, wyobrażało sobie co w danej chwili robi to drugie, jak wygląda. Jednocześnie mieli wrażenie jakby się znali mimo dzielącej ich odległości od zawsze. Jednak tak nie było. Tak wyglądało ich życie przez pół roku. Odmierzane było ilością kliknięć, wymienianych słów, czekaniem na spotkanie. Aż nadszedł dzień spotkania prawdziwego. Obydwoje czekali na tą chwilę z utęsknieniem ale też z obawą, jak to będzie? Jacy są kiedy nie dzieli ich ściana komputera? Pierwsze spotkanie było.... dziwne. Oboje spięci, nienaturalnie grzeczni i mili. On przerażony gwarem wielkiego miasta nie chciał wogóle iść do domu, spacerowali trzymając się za rękę po osiedlu. Kilka dni naprawdę razem minęło błyskawicznie a po jego wyjeździe ból i pustka jak po utracie kończyny. I znów czekanie, Ich życie składało się z czekania, Czekania na klikanie, czekania na rozmowy i w końcu ponownego spotkania. Stan taki trwał dwa lata, aż w końcu podjęli decyzję, że tak dalej być nie może i zamieszkali razem. On u niej bo tak stwierdzili, że będzie lepiej. On pozamykał wszystkie sprawy u siebie i rozpoczął życie w wielkim mieście. Początek nie był wcale taki różowy jakby się mogło wydawać. Ona przyzwyczajona do samotności, nie akceptowała zmian w mieszkaniu i tego że nie jest już sama. On nie nauczony żyć w mieście nie mógł się w nim odnaleźć. Dzień po dniu zmagali się już razem ze swoimi słabościami. I tak prawdę mówiąc ten stan trwa po dziś dzień ale uczucie jakim siebie nawzajem obdarzyli skutecznie im w tym pomaga. I oby trwało ono nadal.
W związku z tym, że ani ona ani on nie pamiętają daty pierwszego spotkania, uzgodnili, że cały pażdziernik będzie ich świętem. Dziś chcąc sprawić mu niespodziankę przygotowała nietypowe śniadanie, tak nietypowe, że nie chciał wcale jeść! Patrzył się i patrzył, jakby ona chciała go otruć...
Mężczyźni ;)
The End
I niech to szczęście trwa i trwa...
OdpowiedzUsuńI żyli długo i szczęśliwie...
OdpowiedzUsuńŚniadanko mniamuśne,widać dużo miłości
Gratuluję:) I życzę wszystkiego dobrego:) Kolejnych lat w miłości i szczęściu:)
OdpowiedzUsuńSniadanko hmmm, widać ze kocha.
OdpowiedzUsuńŻycze nastepnej 5 plus 0 ;)
Mam podobne doswiadczenie w znalezieniu swojej połówki.
Pozdrawiam!!!
Piękna historia pięknie opowiedziana:) Aż się ciepło na serduchu w jesienny wieczór robi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie i... sto lat!!!
Tak to teraz bywa z "ONYMI" .ja tez poznałam swojego drugiego męża przez internet.A "ONYM" życzę mnóstwo szczęśliwych chwil.
OdpowiedzUsuńZ każdym słowem czuć bicie zakochanego serducha !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam was serdecznie
Trzymam kciuki za dalsze wspólne dni... A że będzie ich bez liku - wiem na pewno :))
OdpowiedzUsuńKiedyś wydawało mi się, że nie można kogoś poznać "w ten sposób"... Że to tylko zabawa, pozory, a świat realny to szybko zweryfikuje i wszystko rozpadnie się...
Znam już 3 pary, które są od wielu lat szczęśliwe, a znajomość zawarli wirtualnie :)) Wy jesteście kolejną :))
Duuuuużo szczęścia dla Was obojga :)
oby tak dalej:)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to poruszyło, bo byłam kiedyś taką kobietą spotykającą przeznaczenie w Sieci. I chociaż nie miałam tyle szczęścia, by mieć okazję robić obecnie takie śliczne kanapki z serduszkiem, to z całego serca życzę Jej&Jemu wszystkiego najlepszego i wspólnych świątecznych październików do końca świata i o jedną jesień dłużej!
OdpowiedzUsuńMila historia. życzę aby wasza miłość trwała jak najdłużej.:)
OdpowiedzUsuńPiękna,poruszająca historia.Życzę Wam wszystkiego najlepszego!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajna historia :-))). Duzo szczesliwych dni Wam zycze.
OdpowiedzUsuńPiękna historia! Życzę Wam dużo szczęścia niczym nie zmąconego :)
OdpowiedzUsuńA śniadanko - świetny pomysł, będę musiała go kiedyś wypróbować i już jestem ciekawa reakcji A.
Pozdrawiam cieplutko
Początkowo myślałam, że opisujesz moja historię - bo też ponad pięć lat temu, bo też przez internet, bo też pierwsze spotkanie odbyło się po półrocznych "gadugadowych" pogaduchach:)
OdpowiedzUsuńPiękna love story:)
Gratuluję pięknej miłości!
no prosze,prosze,no to jeszcze nastepne piec lat zyczyc :)?? a co za nastepne piec na sniadanie?
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę nieskończenie wiele takich uroczych październików :)
OdpowiedzUsuńKanapeczki po prostu extra! "D
Życzę kolejnych lat w szczęściu:))
OdpowiedzUsuńPiękna historia!
pozdrawiam serdecznie!
jakie to piękne...
OdpowiedzUsuń...niech ta miłość trwa wiecznie :)
pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękna historia, pięknie opisana...
OdpowiedzUsuńŚniadanko, mniamniaśne.Dużo szczęścia Wam życzę.
Iko kochana , kolejnych wielu, wielu lat razem w miłości :****
OdpowiedzUsuńPiękna historia :)
buziole :**
Wcale się Mu nie dziwię, że tak go to śniadanie urzekło :) dużo miłości życzę
OdpowiedzUsuńTo pierwsze Wasze 5 lat? ...więc kolejnych 50-ciu w takim zakochaniu Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńDobrze "przylegacie", jak na dwie połówki jabłka odnalezione w wielkim świecie przystało.
OdpowiedzUsuńWszystkiego wymarzonego i wyczekanego wspólnie życzę :)
Wszystkiego najlepszego i wielu kolejnych październików w takim stanie duszy Wam życzę.
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka za głosem serca wynikłym z wirtualnej znajomości pojechała do Chile. Dzisiaj ona ze swoja połówką są już około 8 lat, mieszkają w Polsce, bo Chilijczyk ukochał nasz kraj bardziej niż swój. Podobnie jak Twój On nie miał i nie ma lekko, chociaż język już opanował.
Życzę Wam jeszcze raz szczerze samych zakochanych październików i reszty mięsięcy w roku :)
Wszystkiego dobrego! Ładna historia:-) Niech październik trwa przez cały rok! A co!
OdpowiedzUsuńAnia
:) Ach Ci mężczyźni :) Wszsytkiego najlepszego i wielu, wielu lat w spokoju, harmonii i miłości Wam kochani życzę.
OdpowiedzUsuńGratuluje i zycze samych szczesliwych dni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Szczęściarze ,odnaleźć się w ten sposób ?! Wszystkiego najlepszego zatem życzę !Oby Wasze życie przepełnione było zawsze miłością !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Dużo szczęścia, zdrowia i MIŁOŚCI ONYM! :D
OdpowiedzUsuńJakaż to romantyczna opowieść. Życzę Im szczęścia i miłości na długie, dłuuuuuuugie lata :))))))
OdpowiedzUsuńA powiedz Ikuś, zjadł w końcu te kanapki czy tylko tak patrzył i patrzył i patrzył... ?
Śliczna opowieść Waszej miłości :) Niech ona trwa i trwa i nigdy się nie kończy :)
OdpowiedzUsuńFajny chlopaczek z tego Twojego wybranka. Widac, ze z lubelskiego!!! Duzo, duzo szczescia!!!
OdpowiedzUsuńOch, wszystkiego naj dla Was:)
OdpowiedzUsuńTakie czasy ? Nie, normalne, przypadek, który rządzi sercem:)
My do tej pory się śmiejemy, że przez 5 lat szkoły dzieliło nas 50 metrów, dopiero nas wspólny przyjaciel nas poznał:)
Szczęśliwa mężatka od lat 15-stu, a w związku od 17-stu:)
Ale to grzybem wali hehe:)) Pomiń :))
Buziaki:)
a ja ponieważ z natury baba miętka jestem to się pobeczałam, tak sobie przypomniałam i swoje miłosne poczatki i to co sie zmieniło, bo razem dojrzeliśmy i Kochana moja poniewaz miłośc najważniejsza jest to i życzyć jej będę jeszcze po wieczność :) buziaki
OdpowiedzUsuńWrażliwiec pospolity, czyli ja we własnej osobie, aż uroniłam łezkę, gdy zobaczyłam "sercowe kanapeczki". Ikuniu, życzę Wam obojgu dużo miłości na dalszej wspólnej drodze życia.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię serdecznie :*
O Ty! ;) hehe fajna historyka :) dużo miłości Wam życzę! :) a Twój luby kojarzy mi się z narzeczonym koleżanki ;) hehe
OdpowiedzUsuńMoniko ide skrobać mejla - ważne! :P
Piękny list i historia!
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam jeszcze wielu tak cudownych chwil i radosnych uniesień.
oby więcej takich śniadań z Miłością podanych Ona jemu a On jej!Pełni Miłości życzę!!!!!:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńna początku powinno jeszcze być 'za siedmioma, górami...', bo miłość zamienia życie w bajkę:) Z zakrętami, chwilami grozy i łez ale jednak w bajkę, prawda?:)
OdpowiedzUsuńJakie to piękne... :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno!
A mnie tak historia coś przypomina:) Tylko, że ja jeszcze śniadanka takiego nie przygotowałam...
OdpowiedzUsuńDużo szczęścia i miłości dla Was!
Ika jaki cudny post;)))) Życzę Wam samych wspaniałych dni;)))...az sie rozmarzyłam.... Ja też mojego meża poznałam przez internet,ale niestety nie miałam tej okazji gadac w sieci-co jest w pewnym sensie magiczne...gdyż po wymianie kilku zdań podjechał pod kafejkę z której klikałam, moim nickiem była miejscowośc w której mieszkam(nie mialam jeszcze wtedy inter. w domu haha)i tak to się zaczęło i nadal trwa...A najlepsze było to, że okazało się,że chodziliśmy do tej samej podstawówki, a połączył nas internet;))Jeszcze raz kolejnych wspaniałych lat;))
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję za życzenia! :)
OdpowiedzUsuńDUŻO SZCZĘŚCIA!!!!:):):) do końca świata i jeszcze dłużej:)
OdpowiedzUsuń