Wspomnienia to także smaki i zapachy, które oddziałują na mnie najbardziej. Kuchnia wiejska jest prosta ale smaczna, tak smaczna, że zabrałam ją ze sobą ;)
Chyba nie muszę pisać, jak pięknie pachnie dom w którym smażone są naleśniki? :)
to jeden z moich ulubionych zapachów...
Majka była bardzo zainteresowana co znajduje się na talerzyku i nie omieszkała tego spróbować.
Jedna chwilka nieuwagi fotografa i już naleśnika nie było :/
Pobyt na wsi uważam za bardzo udany. Muszę przyznać, że odpoczęłam :)
dziś pomału wracam do rzeczywistości. Jednak najbardziej na wyjeździe skorzystała Majka.
Buszowała po łąkach i polach ile się dało. Wreszcie jej myśliwska natura mogła sobie pofolgować :)
POZDRAWIAM!
Wakacje mijają stanowczo za szybko. Dobrze, że pozostają wspomnienia, smaki, zapachy i ...zdjęcia. Ściskam Cię Ikuś.
OdpowiedzUsuńNaleśniki wyglądają pysznie. Właśnie takie pola pełne maków i chabrów wspominam z dzieciństwa.W naszych okolicach teraz rzadko kiedy można spotkać je na polach.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńalez smakowicie wygladaja te naleśniki ! na pewno ich zapach przywołuje niejedno wspomnienie ...
OdpowiedzUsuńNaleśniki mniam i jeszcze z truskawkami, piękne fotki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wika
Naleśniki wspaniałe, a ta mała złodziejka rzeczywiście miała jak w niebie !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
MAJKA WŚRÓD MAKÓW CUDNA...ŁAKOMCZUCHA-ALE JĄ ROZUMIEM....UWIELBIAM NALEŚNIKI....A DO CIASTA DODAJĘ TROCHĘ WANILII-ZAPACH JEST CUDNY....A TWOICH PYSZNOŚCI AROMAT CZUĆ AŻ TU-POZDRAWIAM:)
OdpowiedzUsuńWidze, ze Majka na ornitologa sie szkoli, ze te kury tak obserwuje.
OdpowiedzUsuńA nalesniczki...poezja.
Miro, oj tak, wiem coś o tym, teraz czeka mnie pracowity tydzień :/
OdpowiedzUsuńgabraj, naleśniki były pyszne :) a pola czerwieniły się od maków, napatrzeć się nie mogłam :)
pszczola, oj tak, zwłaszcza dzieciństwo :)
Wika, dzięki!
ewkiki, mała złodziejka :) pasuje do niej to stwierdzenie, pasuje. Kradła nie tylko naleśniki ale i jajka kurom!!
Qro, dzięki za dobra radę, na pewno wypróbuję przy następnym smażeniu, lubię zapach wanilii :)
Agato, Majka nie mogła napatrzeć się na toś gdakające, na szczęście była siatka, która hamowała małą kłusowniczkę ;)
Mniam mniam ... wypasik ;-) Ostatnio miałam okazję łasuchować we własnym domu, tym bardziej, że moje chłopaki są naleśnikowe! No ale cóż, Twoje pałaszuje się oczami!!! - SUPER
OdpowiedzUsuńUwielbiam naleśniki, ale nie znoszę zapachu smażenia... w ogóle czegokolwiek.
OdpowiedzUsuńOj wybrałabym się na wieś odpocząć, ale w tym roku pracy mam duuuuużo...
Świetne foteczki..
He he.... z tym naleśnikiem to jak pewnym kotletem... jeden ruch i nie ma kotleta... tyle, że mój szkodnik mniejszy i mruczący :))
Ściskam :))
Naleśniki lubi moje dziecko więc też często taki deser u nas gości .Ostatnio były z serkiem waniliowym polane musem truskawkowym i z bitą śmietaną ...niebo w gębie !
OdpowiedzUsuńKurcze nie mogę oglądać takich zdjęć bo momentalnie głodna się robię...ratunku!!!
Buziaki.
Swietnie, ze wypoczelas! Od tego sa wakacje! Piekne zdjecia i wiejskie klimaty. Ales mi smaku narobila tymi nalesnikami! ja tez chce! :O)
OdpowiedzUsuńMajka jest super!
Pozdrawiam
Dagi
mniam mniam-zazdroszcze pobytu na wsi;)) a psiak widze byl w swoim żywiole;))
OdpowiedzUsuńSikorko, pałaszuj do woli ;) dziękuję, że wpadłaś :)
OdpowiedzUsuńalizee, czy to znaczy, że w ogóle nie będziesz miała urlopu?? oj, to niefajnie :/ kotletów tez muszę pilnować ;)
ita, mmmm, ja uwielbiam naleśniki pod wszelka postacią i na słodko i na pikantnie, Twoje też brzmią pysznie ;)
Dagi, więc szybko pędź do swojej ślicznej kuchni i smaż naleśniory ;) już teraz życzę Ci smacznego :)
Karinko, tak, psina chyba wypoczęła najbardziej ;)
Uwielbiam naleśniki, ale chyba pora zacząć odchudzanie letnie:)
OdpowiedzUsuńTo Majka miała raj:) nasz Cerber po takich dniach, śpi potem kolejne dwa:) Wczoraj też szalał na wolności i nawet kąpiel w stawie zaliczył:) szczęśliwy beagle to zmęczony beagle:)
pozdrawiam!
Wszędzie dobrze, a najlepiej w domu ;-)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Nastroiłaś mnie tymi naleśnikami i w konsekwencji tego u mnie tez zapachniały ;)
OdpowiedzUsuńOla, znam to powiedzenie i z pełna odpowiedzialnością potwierdzam - to prawda :) dziś Majka smutno snuje się do mieszkaniu, zaraz muszę z nią wyjść na dłuuugi spacer :)
OdpowiedzUsuńMario, oj tak, choć tam też było mi dobrze :)
ago, cieszę się bardzo, w takim razie miałaś pyszny obiad :))
zeżarłabym wszystkie naleśniki a jeszcze w takim OTOCZENIU!!!:)
OdpowiedzUsuńniczym w raju, ulubione moje żarcie i jeszcze na łonie natury :)) w otoczeniu maków itp.
OdpowiedzUsuńPiękne rzeczy pokazujesz kochana moja, paczuszka dzisiaj wysłana, skoro już jesteś ;)), heh , ciekawam czy trafię w upodobanie ;)))
cieplutko ściskam
OLQA, :) :) :) uśmiałam się, a otoczenie i owszem ułatwiające pożeranie naleśników ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
uleńko, no bardzo dziękuję, pojutrze powinna dojść, już się nie mogę doczekać :) a może kotka przesyłasz? ;)
Tak sobie przegladam teraz Wasze blogi popijajac herbatke..az tu nagle znalazlam sie u Ciebie i zobaczylam te nalesniki...Kurcze narobilas mi takiej ochoty ze dopijam herbatusie i biegne robic nalesniki.A mialam nie jesc po 18 tej...Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńale bym zjadła takie naleśniki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękne zdjęcia Ikuś!!!
OdpowiedzUsuńA naleśniki....ślinotok mam straszny..
Pozdrawiam
Fajnie, że już jesteś z nami;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Za te naleśniki i narobienie mi "smaka" po północy masz prztyczka w nosek :)))
OdpowiedzUsuńTwoja Majka jest niezłą spryciulą, ale ja zrobiłabym to samo, zwłaszcza mając tak czuły węch, jak ona :)
Wyobrażam sobie, jak Wam tam było dobrze, wystarczy popatrzeć na te łany, ścieżynki, drób i ... już się można odprężyć:)))
A Majka jest ... buszującą w zbożu. Ogon jej wystaje :)))
leandro, znam ten ból ;) jak przypili to nie ma rady, trzeba smażyć albo gotować, zależy na co przyjdzie ochota :) i jakie wyszły Tobie?
OdpowiedzUsuńu Alojka, zachęcam do zrobienia :) obiad na dziś już wymyślony :)
aagoo, taki ślinotok o tej porze to niebezpieczna rzecz ;) mam nadzieje, że sobie z nim poradziłaś? ;)
Cathe, ale ja cały czas byłam z Wami, jak nigdy laptopa wzięłam ze sobą na wakacje :)
lewkonio, za co psztryczka? a kto buszuje po północy po internecie?? :)
Majka to istna spryciula, trochę ją poznałaś to wiesz.
Uściski
Wygladaja przepysznie te nalesniczki ,zdjecia piekne a psinka przeslodka,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAle zgłodniałam na widok takich naleśnikowych przysmaków, no i te truskawki... Wakacje to wolniejsze życie, zatrzymujemy się i dostrzegamy więcej, ładujemy baterie i lepiej poznajemy siebie i świat. Dobrze, że się udały.... Piękne zdjęcia - takie pełne spokoju , sielankowe ... Moc gorących pozdrowień z Kamionek
OdpowiedzUsuńi osobna porcja głasków i psia łapka od Arona...
OdpowiedzUsuńMmm pychota! Piękne zdjęcia, masz chociaż namiastkę urlopu :) Szkoda, że czas tak szybko leci.
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuje Ci bardzo, Majka istotnie słodka i wielki łakomczuszek z niej, ale zawsze jej to wybaczam :)
OdpowiedzUsuńivon, za głaski jak rozumiem dla Majki i łapę Arona bardzo dziękujemy :) wypoczęłyśmy sobie bardzo, taki urlop powinien być częściej niż raz w roku. Pozdrawiam również, już z Poznania :)
katesz, oj szkoda, ale na to nie ma rady, pozostały wspomnienia i zdjęcia a teraz trzeba brać się do roboty :/
Pozdrawiam
Dom pachnący naleśnikami to dom szczęśliwych psów;-)Krowa w makach cudowna, bez maków zresztą także.
OdpowiedzUsuńUściski:-)))
Blogi czas, te laki sa zjawiskowe.
OdpowiedzUsuńA nalesniki hm...narobilas nimi smaka:)
Pozdrawiam
Ori, wiem, że taką wyznajesz zasadę ;) jak widać, Majka uszczęśliwiła się jeszcze bardziej sama, ale nie martw się wybaczyłam jej to ;)
OdpowiedzUsuńAteno, no wiem, że narobiłam smaka bo juz mi sie nawet za to oberwało ;) nic na to nie poradzę, że one takie śliczne... i pyszne ;)
ale słodko :-)
OdpowiedzUsuńWitaj w domu ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety na wsi zawsze się śmiertelnie nudziłam :( jakoś tak klimatu u mojej cioci nie ma i nie było :( tyle co do Babci jeździłam no ale wiadomo, ona domem się nie zajmowała, tylko miała swój jeden pokoik i tyle. A teraz już jej nie ma...
Ale mogę poczuć się jak na wsi tutaj w Norwegii, wystarczy wejść jeszcze wyżej niż mieszkamy i z drugiej strony górki zacząć schodzić - tam pola są i krowy się pasą, czasami z końmi ;) no wsiowo jest :D ;)
Buziaczki spod deszczowego norweskiego nieba :*
asieja, słodko jak u Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńjeszcze raz wszystkiego najlepszego :)
Dag-eSz, dla takiego mieszczucha jak ja pobyt na wsi jest miłą odskocznią i raczej się tam nie nudzę, zawsze sobie coś do roboty znajdę :)
u nas dziś trochę też padało ale za mało, a deszcz tak potrzebny, trawa już spalona, sucha, aż strach, dla odmiany przyślij trochę deszczu do nas :)
Ikuś jak opisywałaś swoje harce na wsi postanowiłam i ja, ale bardziej bez wyjazdowo i właśnie w ten prosty sposób odkryłam wioski w moim mieście:)
OdpowiedzUsuńbuziaki i dzięki za otwarcie mi oczu :)
Moniczko cieszę się że odpoczęłaś i naładowałaś akumlatory. Naleśniki wyglądają obłędnie. Oj chyba muszę sobie jutro naleśniki zrobić na obiadek.
OdpowiedzUsuńPychotka;-)
Pozdrawiam
Mirelko, nawet nie wiesz jak się cieszę :) zobacz, czasem tak niewiele trzeba, wyjeżdżamy gdzieś daleko, a okazuje się, że to co nas interesuje mamy pod nosem :)
OdpowiedzUsuńDanusiu, naleśniki w Twoim wydaniu na pewno będą wyśmienite! już ja to wiem ;)
Buziaki
Uwielbiam nalesniki, :)... pozdrawiam serdecznie, Ula
OdpowiedzUsuń