...takie słyszy się rozmowy...
“Może pan się o mnie oprze,
Pan tak więdnie, panie koprze.”
Pan tak więdnie, panie koprze.”
“Cóż się dziwić, mój szczypiorku,
Leżę tutaj już od wtorku!”
Leżę tutaj już od wtorku!”
Rzecze na to kalarepka:
“Spójrz na rzepę – ta jest krzepka!”
“Spójrz na rzepę – ta jest krzepka!”
Groch po brzuszku rzepę klepie:
“Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?”
“Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?”
“Dzięki, dzięki, panie grochu,
Jakoś żyje się po trochu.
Jakoś żyje się po trochu.
Lecz pietruszka – z tą jest gorzej:
Blada, chuda, spać nie może.”
Blada, chuda, spać nie może.”
“A to feler” -
Westchnął seler.
Westchnął seler.
Burak stroni od cebuli,
A cebula doń się czuli:
A cebula doń się czuli:
“Mój Buraku, mój czerwony,
Czybyś nie chciał takiej żony?”
Czybyś nie chciał takiej żony?”
Burak tylko nos zatyka:
“Niech no pani prędzej zmyka,
“Niech no pani prędzej zmyka,
Ja chcę żonę mieć buraczą,
Bo przy pani wszyscy płaczą.”
Bo przy pani wszyscy płaczą.”
Naraz słychać głos fasoli:
“Gdzie się pani tu gramoli?!”
“Gdzie się pani tu gramoli?!”
“Nie bądź dla mnie taka wielka” -
Odpowiada jej brukselka.
Odpowiada jej brukselka.
“Widzieliście, jaka krewka!” -
Zaperzyła się marchewka.
Zaperzyła się marchewka.
“Niech rozsądzi nas kapusta!”
“Co, kapusta?! Głowa pusta?!”
“Co, kapusta?! Głowa pusta?!”
A kapusta rzecze smutnie:
“Moi drodzy, po co kłótnie,
“Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!”
Wnet i tak zginiemy w zupie!”
“A to feler” -
Westchnął seler.
Westchnął seler.
Bardzo lubię robić zakupy na osiedlowym bazarku. Bogactwo świeżego, ładnie wyglądającego towaru cieszy moje oczy i powoduje, że aż chce się kupować i jeść!
Niestety coraz trudniej znaleźć "prawdziwe" warzywa, wyhodowane w naturalny sposób, za nadto nie pryskane i nie selekcjonowane pod linijkę. Teraz wszystko jest "piękne", "czyste", "proste" i tak nienaturalne, że zadaję sobie pytanie jak to w ogóle możliwe, że takie piękne i czyste i proste wyrosło?!
Dlatego moje kroki kieruję do stojącej ze swoją krzywą i brudną marchewką babci bo wiem, że żadne normy unijne u niej w gospodarstwie nie rządzą :) Na szczęście i tacy gospodarze sprzedają swoje produkty więc na obiad dziś będzie zdrowa zupa jarzynowa z krzywych warzyw! ;)
Miłego dnia!
PS. w roli statystów wystąpiły warzywa ze straganu mojej Mamci :)
Iko, ja również po warzywka wędruję przede wszystkim na ryneczek do zaprzyjaznionych babć i dziadków :).
OdpowiedzUsuńSmacznego obiadku życzę i pędzę po swoje warzywka i owoce.Dobrego dnia!
U mnie to sobotni rytuał:) omijam tzn. handlowców i kupuję właśnie u babć i dziadków:) a potem cały tydzień jemy warzywa pod każdą postacią, latem zapominam o mięsie:) ostatnio chyba jadłam dwa tygodnie temu:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
U mnie o ryneczku można zapomnieć ;-( tylko sklepy i markety w okolicy ...
OdpowiedzUsuńAle ja z innej beczki - kiedyś znałam na pamięć cały wierszyk i z dumą go recytowałam ( oj dawno to było ) miło mi się dziś czytało Twój post, takie wspomnienie dzieciństwa ;-)
Pozdrawiam Aga
Warzywo to moje główne jedzenie.. nie jem mięsa więc po prostu mam bzika na punkcie warzyw i różnych kombinacji dań warzywnych.. niestety u mnie w okolicy trudno uświadczyć jakąś staruszkę z warzywami z przydomowego ogrodu ...
OdpowiedzUsuńBabcine warzywa najzdrowsze. Koślawe, nawet robaczywe, ale zdrowe bez pestycydów i innych zatruwaczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam życząc smacznego .
ładnie to skomponowałaś :)tak czy siak, cieszą takie widoki latem oj cieszą, a ta marchewka to przynajmniej ma cienka końcówkę a ie zaokrąglona to i tak wygląda lepiej :))ale muszę się niestety z Tobą zgodzić, tez wole jakieś dziwolągi powykręcane od babinek kupować i mniejsze pęczki koperku bo wiem że nie przemysłowo hodowane a z ogródka, ostatnio jak byłam to kupiłam 8 pęczków koperku do zamrażania i małe czereśnie od takiej babci z wnusią, one sprzedały ja zadowolona one też :))
OdpowiedzUsuńuściski :)
Miko, tak najlepiej, czyli kupować ze sprawdzonego źródła :)
OdpowiedzUsuńOla, no to pięknie! na całe szczęście latem mamy całe bogactwo warzyw i owoców i możemy poszaleć :)
Kaprys, każde wspomnienie z dzieciństwa, o ile przywołuje dobre wspomnienia jest fajne :) cieszę się, że dziś tak właśnie było :)
tabu, a Ty sama nie uprawiasz?? takie ze swojego ogródka byłyby jeszcze lepsze :)
Mario, oj tak, święta prawda. Niestety sama obserwuje na bazarze jak ludzie kupują, najmniejsza skaza, jest już wadą :/
uleńko, takie "interesy" cieszą najbardziej ;) ja ostatnio kupiłam od takiej babci kankę poziomek, a że miała ostatnią to nawet cenę spuściła, że jej wszystko kupiłam, obydwie byłyśmy zadowolone :))
oj ja warzywa tez tylko na ryneczki i im brudniejsze tym lepsze!!!!I u mnie tez zupka jarzynowa!:)Spokojnego dni!
OdpowiedzUsuńja również uwielbiam kupować owoce i warzywa na bazarkach lub targach :)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia i uroczy wierszyk!Milego dnia
OdpowiedzUsuńAch, i ja wole krzywą marchewkę z robaczkiem, niż te panny wymuskane :)
OdpowiedzUsuńBazarek u nas we wsi w piątki, ale skoro mogę mieć takie od chłopa (czyli od siebie samej) to latem rzadko korzystam, najczęściej też kupujemy od rolników, zamiast od bazarkowych pośredników, ziemniaki prosto z pola itp. No chyba muszę odpowiedzieć zdjęciowym postem na ten post, bo jak powiem,że mam koper do brody (a ja mierzę 163) to nie uwierzycie :))) Więc nie ma to jak nawóz "pachnący" i swojski:)))
Popieram w 100% :)
OdpowiedzUsuńSmacznej zupki :)
aga, with love, dzieki bardzo za poparcie i propagowanie krzywej marchewki ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję bardzo :) a wierszyk znany, uczyłam się go w szkole, oj dawno, dawno temu ;)
lewkonio, no oczywiście, że pokazuj ten swój wielki koper :) jednak co swojskie to swojskie :)
buziaki ogrodniczko!
elle, cieszę sie bardzo :)
Ja niestety nie mam mozliwosci kupowania warzyw na bazarkach wiec zapewne swiece w ciemnosciach. Ale juz niedlugo tez bede jadla swojska zupke z mamusinego garnuszka.
OdpowiedzUsuńJak ładnie, te zdjęcia sa jak powiew świeżego powietrza. Miałas znakomity pomysł na wpis:-)
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych wierszy który znałam kiedyś na pamięć. Myślę że jak powtórzyłabym go parę razy to mogła bym jeszcze nie jedną osobę zaskoczyć;-))))znajomością literatury;-))))I masz rację Moniczko że od "babci" warzywa są pewnym towarem choć nie są takie proste i piękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agatko, szkoda, ale jak będziesz w Polsce to sobie nadrobisz i najesz do syta :) Miłego pobytu!
OdpowiedzUsuńOri, dzięki bardzo, ten wierszyk "chodził za mną" ilekroć byłam w okolicach bazarku, więc pomysł praktycznie przyszedł sam :)
Danusiu, ty masz fajnie bo sama prowadzisz ekologiczne gospodarstwo i u ciebie wszystko zdrowe :)
Pozdrawiam