Wieczór wypadł wyśmienicie!
I nastaną teraz długie wieczory z blaskiem świec,
smakiem wina i zapachem mokrych liści.
Piękny czas polskiej złotej jesieni... Lubię ją właśnie za to :)
A Wy za co lubicie jesień?
Ks. Jan TwardowskiNie płacz w liście, nie pisz że los ciebie kopnął nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia, kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno, odetchnij popatrz, spadają z obłoków małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju i zapomnij, że jesteś gdy mówisz że kochasz.
Jaki super pomysł z tym włoskim wieczorem. Super jedzonko przygotowałaś, paluszki lizać.A ja jesień lubię za kolory i takie właśnie wieczory przy świecach z kieliszkiem winka.
OdpowiedzUsuńCałuski
za kolory, za grzyby, za zapach zoranej ziemi, za zapach ognisk i pieczonych w nich ziemniaków, za mokre skarpety, za jabłka :)
OdpowiedzUsuńPiękny włoski wieczór i te smakołyki- pychotka!
OdpowiedzUsuńKochana, przesyłka dotarła i jest piękna bardzo, bardzo dziękuję. Buziaki:)!A jesień lubię za: kolory, wrzosy, jarzębinę..
Mmm pychotka. Świetny pomysł na taki tematyczny wieczorek połączony z nauką języka :)
OdpowiedzUsuńPomysł na powitanie jesieni niezwykły i inspirujący (już wyobraziłam sobie spotkania na powitanie kolejnych pór roku;))
OdpowiedzUsuńA za co ja lubię jesień, to... nic nie napiszę, bo cisną mi się na usta słowa niezbyt miłe;)
Lubię jesień za jej rudość.... cokolwiek to znaczy ;-)
OdpowiedzUsuńAle wiesz... wieczór włoski na powitanie jesieni to ciekawy pomysł, chętnie przysiadłabym się do Was....
Ściskam :)
No moja jesien dzisiaj jak lato! I za to ja uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl, pyszne smakolyki!
Ciao!
Dagi
Ale super jedzonko..piekny pomysl na wloski wieczor..a moja jesien to szelest zeschlych lisci pod nogami, wiewiorki skaczace w ogrodzie i gromadzace orzechy..Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńsmakowity jesienny wieczór, ja lubię złota jesień za ostatnie przygrzewające promyki słońca, za zapach suszących się grzybów i smażonych powideł, ogniska, pieczonych w nim ziemniaków....
OdpowiedzUsuńnie jestem fanka jesieni, ja już czekam na wiosnę:-)Jedyna ulubiona rzecz w jesieni to kasztany i grzyby
OdpowiedzUsuńPomysł na włoski wieczór wyśmienity
Pomysł genialny z tym wieczorem! Jesień kocham za wszystko, za to, że jest, za to, że mogę rozpalać w kozie w zimne wieczory, mogę zakładać moje ulubione zamszowe kozaczki, za kolory (moje ukochane), za orzechy, jabłka, grzyby, wrzosy kolorowe, za zapach w lesie...oj, ja mogę długo, bo kocham jesień:-)
OdpowiedzUsuńAle fantastyczny pomysl na wspólny wieczor!!! Jedzenie i wino, mniam....pomysl wart zapamiętania i nasladowania:) dzięki:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł:) u mnie ostatnio była podobna kolacja z gulaszem i też były pomidory z mozarellą:) a jesień...uwielbiam!dziś byłam w arboretum...cudownie wygląda teraz przyroda...cudnie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Czy Krowa miała także włoski posiłek? Jesienne spacery z psem to jedna z rzeczy, za które kocham jesień!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysl! i ile przy tym zabawy, a wiadomo nauka poprzez zabawe najlepiej wchodzi do glowy. U mnie wloski jest w planie, ale dopiero jak opanuje nad niemieckim :D
OdpowiedzUsuńsuper takie wieczorki!
smakowity wieczór:)
OdpowiedzUsuńO rany jakie cudowności. Aż zrobiłam się głodna. Pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Jestem pod wrażeniem, zwłaszcza tego językoznawczego dodatku. Każdy pretekst jest dobry, żeby się bawić w dobrym towarzystwie. Ściskam.
OdpowiedzUsuńPyszny wieczor pelen smakowitosci,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo się nazywa uczta ! Dobre jedzenie popite chianti, to jest to :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Fajny pomysł na spędzenie wieczoru. Lubię jesień za kasztany, jarzębinę, kolory rudości i zółci, czerwieni...za późne wschody słońca, które mogę zobaczyć.
OdpowiedzUsuńummmm. włoska kuchnia moje miłość
OdpowiedzUsuńno wiezszsz.. jak możesz tak daleko mieszkać ode mnie ;)) nie wyszłabym z przyjęcia dopóki nie opróżniłabym wszystkich talerzy i karafek z winem, tak kocham włoskie żarcie ;))
buźka !
ZA KOLORY,WIECZORY....CHŁODEK,KTÓRY USPRAWIEDLIWIA LAMPKĘ WINA.......ŚWIECE,ŚWIECE.....LATEM NIE MEM MNIE W DOMU......A WIECZÓR WŁOSKI ŚWIETNY POMYSŁ ZE SŁÓWKAMI...MY MAMY W ŚRODE BABSKI WIECZÓR...JUŻ SIĘ CIESZĘ....BĘDZIE MASAŻ PRZEPONY....ŚMIECHOWY:))0POZDRAWIAM...ALE POLECIAŁA MI IKUŚ ŚLINKA NA TE SMAKOWITOŚCI:))
OdpowiedzUsuńświetny pomysł z włoskim wieczorem!!!A jesień lubie za barwy: rudości i brązy i wrzosy i babie lato!!!:)
OdpowiedzUsuńNo ależ jedzonko!!!!!
OdpowiedzUsuńCudnie... ja lubię jesień od niedawna... za kolor, babie lato, przymglone poranki... i za to, że jak leje to można sobie posiedzieć w domku przy płonącym kominku:) O! (bo wiesz w lecie to trochę nie wypada rozpalać kominka, nawet jak leje przez całe lato, hahaha)e
OdpowiedzUsuńNo,no na to Tiramisu to bym wpadła !!!Musiał to być piękny wieczór !!!Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o minionych wakacjach i narobiłaś apetytu, bo włoskie jedzenie jest pyszne. I te ich lody, a kawa....mmmmmmmmm!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na jesienno-zimowe wieczory.
Dokąd zapraszasz następnym razem?
Pierwszy łakomczuch w rodzinie:)
Tomaszowa
Smakowity miałyście ten wieczór. Oj, pasowałyby jeszcze świetnie Grissini -paluchy włoskie, których przepis podałam w ostatnim poście. Choć nie wiem czy zmieściłyby się na tak suto zastawionym stole ;)
OdpowiedzUsuńA jesień lubię tylko, kiedy słońce świeci i mogę zachwycać się burzą kolorów.
Pozdrawiam Cię serdecznie.