czwartek, 29 lipca 2010

Podróż sentymentalna...

Niedawno będąc w domu rodzinnym natknęłam się na istną pamiątkę mojego dzieciństwa. Przeglądając jej stronice miałam łzy w oczach, to niesamowite móc oglądać i czytać o sobie takie rzeczy...


















te zapiski wzruszyły mnie najbardziej...





Ten swoisty pamiętnik przywołał we mnie dobre wspomnienia, jak to dobrze, czasem tak cofnąć się w czasie i znów poczuć małym dzieckiem :))


Dziś więcej zdjęć jak słów, ale to może dobrze, czasem słowa są niepotrzebne.
Bardzo chciałabym Wam kochani podziękować za to, że tu zaglądacie, nawet nie wiecie, jakie to dla mnie ważne, cieszę się z każdego wpisu i z każdej osoby, która wędruje razem ze mną :)
Jesteście lepsi od red bulla ! ;)


Dobrego dnia!


niedziela, 25 lipca 2010

Małe zmiany kuchenne...



Wczorajszy dzień przywitał mnie deszczem, po upalnych dniach to jak zbawienie, zarówno dla ludzi jak i dla przyrody, która już mocno była spalona słońcem. Siedząc rano w kuchni i budząc się poranną kawą, dostałam takiego powera, że jeszcze będąc w piżamie zabrałam się do pracy.  Zaczęłam od zmian w kuchni bo nic mnie tak nie cieszy jak zmiany.
Na pierwszy rzut poszły zasłonki.  Kwieciste zamieniłam gładkimi...




a że wydały mi się takie łyse dodałam im małe zielone wianuszki




Zmiany nie ominęły także leżanki. Stare, wysłużone wielkie poduchy powędrowały do lamusa, a zastąpiły je bardziej pasujące podłużne, które ubrałam w białe płócienne powłoczki zakupione na naszym blogowym pchlim targu, dołączyła do nich wymarzona poducha z IKEA :) dla chcących porównać, wcześniej całość wyglądała tak







Do całości musiało się także dopasować ocynkowane wiaderko, które stanowiło osłonkę dla kwiatka. Ubrałam je w koronkę i za pomocą guziczka przyszyłam do niego zawieszkę z małą damą. Bardzo fajnie robi się takie zawieszki, wystarczy kawałek tektury, w tym przypadku poszło pod nóż, a właściwie nożyczki,  pudełko po ryżu oraz mały obrazek wycięty z papieru do scrapu :)






Nie miałam wcześniej okazji pokazać moich nowych zdobyczy, a trochę się tego uzbierało. Na parapecie znalazły swoje miejsce mały dzbanek wyszperany na starociach. Nowa-stara korona, którą nabyłam dzięki uprzejmości jednej z moich podczytywaczek (dziękuję Ci Danusiu), zamieszkało w niej geranium. Pamiętam tego kwiatka z dzieciństwa, stał na parapetach w domku mojej babci i bardzo lubiłam go dotykać bo wtedy wydzielał charakterystyczny, cytrynowy zapach. To właśnie dla tego zapachu i wspomnień z nim związanych chciałam go mieć, a zdobyć go nie było wcale łatwo. Teraz zmywając naczynia patrzę na niego i często dotykam tylko dlatego aby obdażył mnie swoim zapachem.  Z pobytu w domu rodzinnym przyjechał ze mną bluszcz, bardzo lubię bluszcze, nie są wymagające i w miarę szybko rosną, ten owinęłam wokół drutu.






Na wiejskiej półeczce zamieszkała krowa, mlecznik który dostałam od znajomej, jej już nie był potrzebny a mnie bardzo sprawił radość. Tak czasem bywa, jednym coś zbywa a innym się bardzo przydaje i równowaga w przyrodzie zachowana ;)






Ot i tyle zmian, wystarczy jak na jeden post, bo nie chciałabym Was zanudzić ;)
Poczyniłam także retro puszki ale te pokaże innym razem bo wymagają jeszcze małego szlifu :)

U mnie już chłodniej i całe szczęście bo nie dawałam już rady, wystarczy, że się troszkę ochłodzio i od razu chce się żyć :) Pozdrawiam Was serdecznie i biegnę na starocie!



Miłej niedzieli!


piątek, 23 lipca 2010

Wędrówek wakacyjnych część II...

... bo na naszym pobycie na gościnnej ziemi świętokrzyskiej się nie skończyło. Jeszcze przed wyjazdem odwiedziliśmy niezwykłe miejsce, można powiedzieć, że przenieśliśmy się w czasie o jakieś trzy wieki wstecz. Pewnej upalnej niedzieli wsiadłam do wehikułu czasu i zostałam przeniesiona do pobliskiej wsi Dziekanowicami zwanej... Cudowne uczucie, nagle znalazłam się wiosce z XVII wieku, gdzie chaty pokryte strzechom, gdzie na drewnianym płocie wygrzewają się koty i gliniane garnki, w zagrodzie beczą barany, stary żuraw czeka aż będzie mógł zanużyć się w studni a w przydomowym ogródku różowią się wysokolachne malwy...  Gdy weszłam do jednej z chat przywitał mnie gliniany piec, na nim pozawieszane drewniane przybory kuchenne, w kącie izby małe łóżko z pierzyną po sam sufit i zapach drewna. Brakowało jedynie gospodyni, która wyrabiałaby ciasto na chleb i małego bajtla bawiącego się na drewnianym koniu...



































Zapraszam wszystkich do cudownego miejsca, do skansenu gdzie można poczuć ducha zamierzchłych czasów, gdzie ocalone od zapomnienia zostało to co się już nie wróci... Jak dobrze, że są jeszcze takie miejsca :)



Uściski dla wszystkich i jak najwięcej chłodzącego cienia ;)

poniedziałek, 19 lipca 2010

Wszędzie dobrze, ale...

... w domu najlepiej :)
To porzekadło pasuje do mnie jak ulał :)
Z biegiem lat zauważyłam, że niechętnie ruszam się z domu na dłużej, a po długim niebycie wracam ochotniej i spieszniej do moich cztrech ścian.
Tym razem było podobnie, mimo, że urlop rządził się swoimi prawami, czyli wyjechaliśmy w rodzinne strony połówka, w Góry Świętokrzyskie, to po dwóch dniach chciałam już wracać. Nie wróciłam jednak tylko leniuchowałam na całego oraz podziwiałam piękno przyrody. Udało mi się być nad jeziorem i na polach i w lasach a nawet wdrapałam się na Święty Krzyż, co nie było nawet takie trudne a widoki zrekompensowały wszystkie trudy wspinaczki. Poniżej kilka zaledwie zdjęć, wszystkich nie udało mi się wrzucić, pokazuję tylko te, które darzę sentymentem...

lato na wsi...















w drodze na Święty Krzyż...

















Uściski dla wszystkich odwiedzających!

piątek, 2 lipca 2010

Chcę wyjechać na wieś...

...  jak w piosence Urszuli Sipińskiej bo tam wiem, że odpocznę,
bo lubię wiejskie klimaty,
bo uwielbiam zapach skoszonego zboża,
bo tam jest prawdziwe życie...
Więc pakuję walizki i już mnie nie ma.  Urlop uważam za rozpoczęty! :)















***

Ach, zapomniałabym o najważniejszym, dziś losowanie mojego candy :) wszystko z tej urlopowej radości ;)
W zabawie wzięły  udział  32 osoby, trochę mało, czyżby zagadka była aż tak trudna?
spośród nich moja rączka wylosowała....

rossali

Rossali proszę Cię o dane do przesyłki co bym jeszcze przed urlopem mogła Ci wysłać deseczkę :)

a na koniec pokazuję różnice pięknie zaznaczone przez jedną z uczestniczek :)


oczywiście na drugim zdjęciu tych elementów brak ;)
Dziękuję wszystkim za udział w zabawie!


Pozdrawiam i do zobaczenia, usłyszenia za 2 tygodnie! :))


LinkWithin

Podobne posty z Miniatury