poniedziałek, 28 czerwca 2010

Mam kure!...

znalazłam! a właściwie to ona znalazła mnie o ile można tak powiedzieć o nieżyjącym stworzeniu ;)
ale po kolei, otóż w ubiegłym tygodniu byłam u mamci i jakoś tak od słowa do słowa zgadało się, że szukam, już niemal z uporem maniaka, kury z białego szkła. Mama na to: - tak była kiedyś taka kura, miałam ją, zresztą prawie wszyscy  mieli w tamtych czasach. No to co się z nią stało? - pytam na to, - a nie pamiętam, chyba ją komuś wydałam. Ręce i cycki mi w tym momencie opadły bo miałam nadzieję, że jednak gdzieś jest i czeka na mnie w przepastnych czeluściach schowanka, a tu klops. Rozmowa się skończyła ale po południu miałyśmy odwiedzić brata mamy, więc pojechałyśmy. I co!? wchodzę ja do kuchni ciocinej i co stoi na lodówce?? KURA !! Moim okrzykom i piskom nie było końca. Ciocia przestraszona pyta co mi się stało a ja na to, że widzę kurę, a ciocia, że i owszem ale mam się nie bać bo ona nieżywa jest. Ciociu tyle to widzę ale nie wiesz jak długo i jak bardzo szukałam takiej kury! W tej chwili padło zdanie, którego długo nie zapomnę: A chcesz ją?? Czy chcę!!?? Oczywiście, że chcę ciociu kochana!! I tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką szklanej kury :) Mało tego, okazało się, że właśnie ową kurę wiele lat temu ciocia dostała od mojej mamy!! No nie, myślę sobie, jak to czasem los potrafi płatać figle a historia zatoczyła wielkie koło :))
Ledwo ją przywiozłam do domu, rozpanoszyło się owe kurzysko i zaczęło latać po chałupie to tu to tam, nawet na balkon wyskoczyła...




opalać się jej na leżaczku zachciało...




w końcu złapana zasiadła na kuchennym parapecie :)

 






To zdarzenie z kurą nauczyło mnie po pierwsze, że warto czekać bo nigdy nie wiadomo, co dla nas przygotował los, potwierdziło dewizę "szukajcie a znajdziecie" oraz nauczyło, że marzenia się spełniają więc marzyć należy ostrożnie ;)
Dziekuję jednocześnie wszystkim, którzy włączyli się w poszukiwania :) zwłaszcza jerzy_nce, która to co rusz przysyłała mi linki do aukcji na All..... :)


Dziękuję i pozdrawiam życząc słońca!

czwartek, 24 czerwca 2010

Please no smoking...

Odkąd pamiętam byłam i jestem przeciwniczką palenia. Nigdy mnie do papierosów nie ciągnęło, a wręcz przeciwnie, odpychało. Nawet w burzliwym okresie dojrzewania stroniłam od tego paskudztwa. Nie rozumiałam jak ktoś w tych śmierdzących rurkach może dostrzegać coś fajnego. Nienawidzę smrodu dymu papierosowego a tak się niestety zdarzyło, że wszyscy w moim otoczeniu palili. Mam na myśli dom rodzinny, czyli rodziców oraz brata.  Tylko Ci co nie palą wiedzą jak się męczyłam. Kiedy jeszcze z nimi mieszkałam śmiałam się że tylko ja i mój pies nie palimy chociaż jesteśmy tzw biernymi palaczami i w ten sposób nas zatruwają. Teraz jestem wolna od tego smrodu, choć jak pojadę do rodzinnego domu to cała wracam przesiąknięta dymem, wszystkie ciuchy lądują wtedy w pralce a torba na balkon do przymusowego wietrzenia. Cieszę się, że przynajmniej w moim domu nikt nie pali a od niedawna zagościła w nim taka oto zawieszka...






Od Ili otrzymałam piękne różane wianuszki, które zdobią teraz kuchnie...






Dziękuję Ci kochana!

Na pewno spostrzegłyście nowy banerek :) to dzieło Asi! Kiedy zobaczyłam jakie piękne tworzy tła pomyślałam o niepowtarzalnym banerku dla mnie, Asia się zgodziła wykonać je dla mnie i wyprodukowała w ilości niemalże hurtowej piękne banerki, które będę mogła zmieniać w zależności od nastroju :) Dziękuję Ci Asiu serdecznie, zdolna z Ciebie bestyjeczka! ;))


pozdrawiam wszystkich zaglądających...


niedziela, 20 czerwca 2010

Chwilo, trwaj wiecznie...

Są takie dni, które upływają w radości i na przyjemnościach, chciałoby się, żeby nie kończyły się wcale, tylko czy wtedy cieszyłyby tak bardzo?
Dzisiejsza niedziela płynęła pod znakiem słońca, radości i wspólnie spędzonych chwil. Całą trójką udaliśmy się na pokazy "latających psów" czyli dogfrisbee, które po raz pierwszy organizowane były na poznańskiej Cytadeli. Byłam pod ogromnym wrażeniem tych pokazów, co te psy wyczyniały łapiąc dysk, ile z siebie dawały aby zadowolić swoich właścicieli bawiąc się przy tym setnie :) zdjęcia nie oddają tego ale uwierzcie mi, psy szybowały wysoko a prędkości co by dogonić dysk osiągały kosmiczne ;)



Maja podróżniczka


a tu już latające psy i frisbee




deZeal, Twój Desel byłby w tym świetny bo to rasa stworzona do łapania frisbee :)



Majka patrząca na pokazy, jej mina mówiła "gdybym nie była taka ciężka też bym tak szybowała za frisbee"


Po pokazach udaliśmy się do pobliskiej knajpki na obiad. Moje zdziwienie było wielkie bo po pierwsze, z zewnątrz niepozorny lokal okazał się pięknie zaaranżowaną restauracją a wystrój ogródka letniego mnie totalnie oczarował a po drugie, pierwszy raz spotkałam się z tym, żeby do knajpy a właściwie do ogródka letniego, można było wchodzić z psem! Mało tego, pani kelnerka podając nam menu spytała czy podać psu miskę z wodą!! No po prostu szok, myślałam, że śnie, ale nie, to była najprawdziwsza prawda :)




Tym przyjaznym dla psów miejscem jest UMBERTO ~ włoska knajpka na poznańskiej Cytadeli. Wszystkim miłośnikom włoskich klimatów i dobrego jedzenia wśród zieleni  szczerze polecam :)
Maja mimo sprzyjających warunków zbyt szczęśliwa nie była a to dlatego, że nie skapnęło jej nic z jedzenia. Musieliśmy zachowywać się przyzwoicie jak na miejsce publiczne przystało ;)


tu świetnie widać jej obrażoną minę...

i piękne okiennice, które powaliły mnie na kolana. Jak ja bym chciała takie mieć na balkonie, tylko musiałabym tak artystycznie odrapać ścianę ;)








wracając do domu zaczerpnęliśmy jeszcze kąpieli chłodzącej w bajorku po środku rosarium



i po krótkiej podróży można już było odpoczywać na balkonie




Razem z Majką pozdrawiamy wszystkich odwiedzających :)

czwartek, 17 czerwca 2010

Śniadanie na trawie...

... to fajna rzecz ale równie przyjemne może być śniadanie na tarasie :) I właśnie dziś zostałam przez koleżankę na takowe zaproszona.  Na pięknie zaaranżowanym tarasiku, miałam okazję poczuć się jak w Italii bo oto Asia przyrządziła pyszną bruschette z pomidorami, czosnkiem i bazylią, a całość posypana była startym parmezanem. Jedząc i miło gaworząc popijałyśmy włoskie, wytrawne wino z... z sokiem z czarnego bzu! Niesamowicie ze sobą współgrało tworząc pyszną całość, polecam :)











Na deser był przepyszny koktajl energetyczny, posiłek i napój w jednym, doskonały dla zabieganych osób :)

1 dojrzały banan
szklanka mleka
1 łyżka miodu
3 łyżeczki kakao granulowanego
1 łyżeczka mocnej kawy rozpuszczalnej, może być espresso

Całość miksujemy i za chwilę raczymy się wspaniałym smakiem...
Od dziś to będzie mój poranny napój zamiast kawy.


Przedpołudnie spędziłam w miłym towarzystwie, zajadając pyszności
a oczy ciesząc towarzyszącymi nam roślinkami :))










Arrivederci...


poniedziałek, 14 czerwca 2010

Poweekendowo...





Wczoraj, mimo, że znacznie się niestety ochłodziło ( z 34 zrobiło się 18 stopni) brrr, zdecydowałam się odwiedzić targ staroci, który konkurował z kończącym się już Jarmarkiem Świętojańskim i wiecie co?? nie kupiłam nic, jak nigdy! Sama sobie nie wierzyłam. Jak to,wychodzisz z pustymi rękoma? No tak, zaraz odpowiedziałam sobie, a z czym mam wyjść skoro nie znalazłam kury! Kury mi się zachciało i nie spocznę póki jej nie zdobędę. Taka już jestem, z uporem maniaka dążę do tego co sobie ubzdurałam, czyli, że chcę mieć białą, szklaną kurę bo TYLKO ONA będzie pasowała na parapet w kuchni. I co tu zrobić? Nie pozostaje mi nic innego jak szukać dalej :/ a to że znajdę to tylko kwestia czasu :)
Pozostała część dnia minęła leniwie, nie licząc ugotowania obiadu na który to była potrawa pod wiele mówiącym tytułem "Na winie" czyli to co się nawinie wrzucamy do garnka i mamy obiad ;) Tym razem nawinął się ryż z pieczarkami, kiełbaską, suszonymi pomidorami i cebulką.... mmmm, całość smakowała super a na deser oczywiście nie mogło zabraknąć truskawek, przecież to ich czas...



















Dziękuję za miłe słowa pod adresem  CANDY :)  Wasze maile mile mnie zaskakują, jedna odpowiedź trafiła się nawet pisana wierszem ale póki co zdradzić jej nie mogę, pokażę ją 2 lipca :)

Pozdrawiam serdecznie i życzę umiarkowanego ciepła bo ani upał ani chłód nie są wskazane :))
a! no i trzymajcie kciuki za poszukiwanie kury ;)


zdjęcie zaczerpnięte z Internetu

sobota, 12 czerwca 2010

100 post i candy dla spostrzegawczych...

tak, tak, moi mili, dziś stuknęła mi setka :) na szczęście nie w latach tylko w postach z czego się ogromnie cieszę :)) Prowadzenie bloga jak i buszowanie po innych blogach i poznawanie dzięki temu Was, sprawia mi niezmierną frajdę :) Więc jak najlepiej uczcić taką rocznicę? oczywiście sącząc winko i organizując CANDY :)

Jakiś czas temu na targu staroci wpadła mi w ręce dosyć sporych rozmiarów deseczka. Jak się okazało była to bardzo nietypowa deseczka bo zawierała... 10 PRZYKAZAŃ DOBREJ ŻONY :))  Uśmiałam się setnie czytając je ale także od razu zaświtał mi pewien pomysł: przyozdobię ją z drugiej strony i przeznaczę w przyszłości na candy! Jak pomyślałam tak zrobiłam :)
A oto owe przykazania i deseczka...







oraz strona przyozdobiona...


właśnie o tą deseczkę można zawalczyć w moim rocznicowym CANDY
ale żeby nie było zbyt łatwo, wymyśliłam takie oto utrudnienie :)
Osoby które chcą wziąć w nim udział  MUSZĄ  PRAWIDŁOWO  WSKAZAĆ  RÓŻNICE ZNAJDUJĄCE SIĘ NA ZDJĘCIACH :)

Pamiętacie te zabawy z dzieciństwa??

Podpowiem, że różnice są 4 :)






Dla ułatwienia wstawiłam duże zdjęcia :)

Odpowiedzi proszę przesyłać TYLKO I WYŁĄCZNIE NA MOJEGO MAILA


dajmy się wykazać spostrzegawczością wszystkim chcącym wziąć udział w zabawie :)

Pozostałe zasady bez zmian, czyli oprócz maila komentarz pod postem oraz zalinkowane zdjęcie na Waszym blogu :)

Spośród  WSZYSTKICH PRAWIDŁOWYCH odpowiedzi  2 lipca  wylosuję zwycięzcę :)

Mam nadzieję, że nie namieszałam zbyt mocno :))


MIŁEJ   ZABAWY !!!

wtorek, 8 czerwca 2010

Jarmarkowe zdobycze...

Tak jak obiecałam, nadszedł dzień pokazania moich jarmarkowych zdobyczy. Nie jest tego wiele bo raptem trzy przedmioty ale dla mnie to i tak sporo bo przyznam, że miejsca na moich 65 metrach już coraz mniej ;) 
I tak już musiałam kombinować jak udobruchać Połówka, który coraz mniej ma cierpliwości do moich "dziwactw", ale póki co wyprowadzić się nie chce ;))

Przechadzając się pomiędzy straganami ze starociami moją uwagę przykuł syfon! Piękny, z turkusowego szkła i metalowym gwintem, przedwojenny. Moje serce zaczęło mocniej bić i co tu będę dużo pisać, przecież znacie to uczucie, wiedziałam, że bez niego nie wrócę :)


w blasku słońca...










a tak się prezentuje w miejscu docelowym


Tarczę zegarową dostałam gratis do syfonu :) Pan mimo, że nie chciał opuścić ceny, to tarczę podarował mi zaraz po tym jak się spytałam ile za nią chce. Bardzo to miłe z jego strony :)

Do kompletu a raczej do ozdoby mojej sielskiej półki dokupiłam rycinę z różą oczywiście. Na zdjęciu w poprzednim poście widać cały przekrój rycin, od starych samochodów, przez warzywa, owoce aż do kwiatów.
Mi najbardziej do gustu przypadła ta...







Spodobała mi się jeszcze kura z białego szkła, taka a'la bombonierka ale gdy usłyszałam cenę 60 zł to zaniemówiłam i nawet nie byłam w stanie się targować tak mnie zatkało i zrezygnowałam :(
Niektórzy handlujący grubo przesadzają z cenami, no chyba, że ta kura znosiła złote jajka ;))
Ot i tyle moich nowości. Jarmark trwa do przyszłej niedzieli więc na pewno tam jeszcze zawitam.

Dziś rano zbudził mnie sen. Śniło mi się, że biegłam za autobusem którym miałam wrócić do domu, ale to było w zupełnie innej, nie znanej mi miejscowości. Biegłam okrutnie i z wielką determinacją, doprawdy nie wiem skąd miałam tyle sił bo w realu już dawno bym padła i musieliby mnie cucić, ale we śnie biegłam i biegłam, aż.... się obudziłam z potwornym bólem nóg!!? Jednak sny są niesamowite ale za to po przebudzeniu miałam przed oczami taki oto widok...




Budzące się słońce. Dobrze, że pod ręką miałam komórkę więc przytomnie pstryknęłam fotkę leżąc jeszcze w łóżku. Godzina na zegarze autentyczna :/




 
Życzę Wam samych słonecznych poranków i jak najmniej życia w biegu ;)

A w następnym poście zapraszam na niespodziankę!


Pozdrawiam :)


LinkWithin

Podobne posty z Miniatury