Są takie dni, które upływają w radości i na przyjemnościach, chciałoby się, żeby nie kończyły się wcale, tylko czy wtedy cieszyłyby tak bardzo?
Dzisiejsza niedziela płynęła pod znakiem słońca, radości i wspólnie spędzonych chwil. Całą trójką udaliśmy się na pokazy "latających psów" czyli dogfrisbee, które po raz pierwszy organizowane były na poznańskiej Cytadeli. Byłam pod ogromnym wrażeniem tych pokazów, co te psy wyczyniały łapiąc dysk, ile z siebie dawały aby zadowolić swoich właścicieli bawiąc się przy tym setnie :) zdjęcia nie oddają tego ale uwierzcie mi, psy szybowały wysoko a prędkości co by dogonić dysk osiągały kosmiczne ;)
Maja podróżniczka
a tu już latające psy i frisbee
deZeal, Twój Desel byłby w tym świetny bo to rasa stworzona do łapania frisbee :)
Majka patrząca na pokazy, jej mina mówiła "gdybym nie była taka ciężka też bym tak szybowała za frisbee"
Po pokazach udaliśmy się do pobliskiej knajpki na obiad. Moje zdziwienie było wielkie bo po pierwsze, z zewnątrz niepozorny lokal okazał się pięknie zaaranżowaną restauracją a wystrój ogródka letniego mnie totalnie oczarował a po drugie, pierwszy raz spotkałam się z tym, żeby do knajpy a właściwie do ogródka letniego, można było wchodzić z psem! Mało tego, pani kelnerka podając nam menu spytała czy podać psu miskę z wodą!! No po prostu szok, myślałam, że śnie, ale nie, to była najprawdziwsza prawda :)
Tym przyjaznym dla psów miejscem jest UMBERTO ~ włoska knajpka na poznańskiej Cytadeli. Wszystkim miłośnikom włoskich klimatów i dobrego jedzenia wśród zieleni szczerze polecam :)
Maja mimo sprzyjających warunków zbyt szczęśliwa nie była a to dlatego, że nie skapnęło jej nic z jedzenia. Musieliśmy zachowywać się przyzwoicie jak na miejsce publiczne przystało ;)
tu świetnie widać jej obrażoną minę...
i piękne okiennice, które powaliły mnie na kolana. Jak ja bym chciała takie mieć na balkonie, tylko musiałabym tak artystycznie odrapać ścianę ;)
wracając do domu zaczerpnęliśmy jeszcze kąpieli chłodzącej w bajorku po środku rosarium
i po krótkiej podróży można już było odpoczywać na balkonie
Razem z Majką pozdrawiamy wszystkich odwiedzających :)
Cudna wyprawa :))
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla osób trenujących fisbee :)) Muszą mieć żelazną kondycję ;))
Majeczka słodka :)) I dzielna, że tyle atrakcji wytrzymała :)
Wygłaszcz ją podwójnie ;)
Faktycznie mało jest miejsc przyjaznych pieskom - to nie dość, że piękne, to jeszcze sympatyczne :))
Uściski!!!
Jaka szkoda, że Poznań tak daleko od Krakowa.
OdpowiedzUsuńKnajpka wygląda bajecznie a i menu przeglądnęłam,niestety tylko wirtualnie ale te makarony, mniam.
Majeczka słodzizna nawet z obrażona mniną.
Pozdrawiam
Ja też bym chciała żeby Dyziek za czymkolwiek latał, żeby trochę tłuszczyku zgubił, ale on taki leń, że to aż rasie nie przystoi:) No mówie Ci, wstyd mi czasem za niego, ale co tam, hehehe.
OdpowiedzUsuńKapitalnie dzień spędziłaś, Majusia jest taka słodzizna, że tylko przytulać:):)
A jeszcze Ci powiem, że tutaj psy są mile widziane w pubach (chociaż oczywiście nie wszystkich) - Dyziek nawet co jakiś czas z vonZealem na piwo wyskakuje:):):)
Pozdrawiam Cie Ikus cieplutko!
Na taką, psią imprezę , chętnie zabrałabym resztę familii. Jestem pewna ,że dla Olki byłoby to niezapomniane wydarzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Knajpka jest piękna, uwielbiam takie klimaty.
OdpowiedzUsuńPiesek cudny choć ja nie jestem zwolennikiem psów.... a raczej...nie byłam.
Pozdrawiam serdecznie.
....gdybym nie była taka ciężka też bym tak szybowała za frisbee" ..... hahahah biedne to pieskie zycie,no to pieknie spedzilas dzisiejszy dzien,ja niestety musialam pracowac :(
OdpowiedzUsuńKnajpkę odkryłaś przepiękną!!!1Cieszę się ,że miałaś uroczy dzień i pełen wrażeń!!!Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyprawy ;))
OdpowiedzUsuńA restauracja faktycznie czaruje wystrojem. Jak będę w Poznaniu na pewno tam zajrzę! :)
Maja cudna!
Pozdrawiam ciepło!
Joasiu, ja tez jestem pełna podziwu, ta jedność między psem a trenerem jest niesamowita, te psy biegające za frisbee przeszczęsliwe, bardzo fajny sport :) Majka po spacerze padła :/
OdpowiedzUsuńdeZeal Majka ma ten sam problem jest zbyt leniwa, rusza się tylko jak usłyszy szelest papierków od cukierków lub otwierane drzwi lodówki ;)
Elamika, faktycznie knajpka bardzo klimatyczna, dopiero później odkryłam że w poznaniu są trzy a każda inna, muszę to sprawdzić ;)
ago, Magdo, Fuerto, Kamilo, blogu niedzielny, dziękuję za odwiedziny i miłe słowa pod adresem Majki, biedaczka az się zarumieniła jak jej o tym powiedziałam ;)
Pozdrawiam!
Coś czuję, że mój Cerber zaprzyjaźnił by się z Twoją Majką:)
OdpowiedzUsuńPiękny piesek,super wycieczka:) co do miłych akcentów w traktowaniu psów, kiedyś pozwolono mi z Cerberem wejść do salonu sukien ślubnych i poczęstowano go wodą:))
Pozdrawiam
Nie dziwie Ci sie, ze chcialas zatrzymac ten dzien. O tym jaki byl swietny mowia zdjecia. Okiennice super. POzdrawiam
OdpowiedzUsuńMajka na pewno by poleciała baardzo wysoko za kotlecikiem na przyklad! Śliczne zdjęcia,już wiem, gdzie Cię będę ciągnąć w Poznaniu:-)Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńIko :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna wyprawa !!!
Zazdroszczę tego słońca u mnie od 3 dni szaro, buro i deszczowo .
buziaki :**
Olu, Majka należy do grupy bardzo nieufnych i ostrożnych psów więc pewnie trochę by potrwało zanim zapoznałaby się z Twoim Cerberem :) swoją droga bardzo fajne imie dla psa :)
OdpowiedzUsuńViolcio, tak, okiennice wzbudziły moj prawdziwy zachwyt, aż mojemu połówkowi było głupio bo zamiast spokojnie siedzieć i czekać na jedzenie ja latałam z aparatem i robiłam zdjęcia ;))
Ori, tak, za kotlecikiem to by poleciała i bardzo szybko i bardzo wysoko ;) tylko jakie by to dało rezultaty?? a wiesz, że ja tez pomyślałam o tym, że jak juz będziesz u mnie to muszę Cie tam zabrać :)) przyjeżdzaj szybko!
Artambrozjo, na szczęscie u nas ładnie, dopiero wieczorem zauwazyłam jak się spiekłam na raka :/
Miłego dnia!
Zdjęcia z restauracji bardzo miłe dla oka. Z chęcią bym odwiedziła gdyby nie odległość :)
OdpowiedzUsuńA Majeczka zapewne też by poszybowała jak te pieski gdyby zamiast kawałka plastikowego kółka rzucali mięsko. :))
Pozdrawiam serdecznie poznanianki.
To był cudowny dzień! :) Do takiej klimatycznej knajpki chętnie bym się wybrała!! Tym bardziej, że uwielbiam włoską kuchnię..:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Majka urocza.
OdpowiedzUsuńA wyprawa byla obfita w niezapomniane wrazenia.
Knajpka mnie tez powalila, urokliwa i klimatyczna. Ach te okiennice.
Pozdrawiam
Mój Cerber jak widzi osobnika płci żeńskiej to z radości szaleje:) gorzej z pieskami,wtedy..troszkę ma nerwy, no ale beagle już takie są..mają swoje "małe dziwactwa" , a i tak są najukochańsze na świecie:))))
OdpowiedzUsuńBianeczko, jak dawno Cię nie było, miło mi, że zawitałaś, a co do Majki to fakt, za mięskiem by poszybowała i owszem, ale byłaby wtedy jeszcze grubsza :/
OdpowiedzUsuńWichrowa, Ateno zapraszam serdecznie!~
Olu, a więc Twój Cerber to także beagl!, ale fajnie :) wymyziaj go od nas :)
Iko, spędziłaś prawdziwie przyjemne chwile,w klimatycznych miejscach. Majka zadowolona z pobytu wśród innych psów. Nasz Pierduś nie nadaje się na takie wycieczki. Wydaje się Jej, że jest psem obronnym !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Fajna psia fotorelacja :)
OdpowiedzUsuńNiedziela niezwykle udana :o)
OdpowiedzUsuńA knajpka faktycznie z klimatem szkoda tylko, że aż w Poznaniu :o(
Pozdrawiam serdecznie Ciebie no i oczywiście Majeczkę
Ikuniu, Twoja Majusia jest rozczulająca :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu, gdzie udaje obrażoną jest niesamowita :)))
Rewelacyjnie spędziliście dzionek.
W dodatku ta knajpka z przecudnym klimatem i bardzo cywilizowaną obsługą... "Pieskowi wodę w miseczce" - taką postawę należy chwalić i to głośno, by inni (konkurencja!) też usłyszeli i uwierzyli ŻE MOŻNA!
Buziak i uściski dla Majci :*
Zapraszam na mój blog, tam są zdjęcia Cerbera:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jak piękna z klimatem knajpeczka,,aż chce się tam przebywać!
OdpowiedzUsuńMaja to ma "psi żywot". Uwielbiam psiaki.Na taki pokaz psich wyczynów z chęcią wybrałabym się, ale w Szczecinie niewiele się dzieje.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńdzięki za namiary na knajpkę, pewnie się tam wybierzemy, niestety nie mam psa, to może wezmę... męża :))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA pamiętasz jeszcze, co było przed Umberto? Lody Bobi, piwo i frytki... i ten sam sprzedawca w tej samej przez lata fryzurze. Niesamowite, że w końcu jest tam inaczej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pamiętam fiorello, i wcale tamto miejsce nie zachęcało do odpoczynku :/ teraz jest pięknie!
OdpowiedzUsuń