niedziela, 29 maja 2011

Bieg za przewodnikiem...

...okazał się niemal sportem ekstremalnym, ale od razu dodam, że było warto :)
Nie dość, że gubi się zbędne kalorie, to jeszcze można dowiedzieć się ciekawych rzeczy o zwiedzanych miejscach ;) Po Czechach, przyszła pora na Austrię i Wiedeń. Już sama nazwa tego pięknego miasta brzmi wzniośle, a za nazwą idzie to, co owe miasto ma do zaoferowania zwiedzającym. Swoje bogactwo, swoją wielkość i ducha cesarstwa i cesarzowej Sissi :)
Zapraszam do wędrówki...



Modry Dunaj i renesansowa zapora na nim

wzgórze Kahlenberg gdzie walczył Jan III Sobieski pod Wiedniem oraz panorama wiedeńska

miejski Ratusz i Parlament

dla chętnych istniała możliwość zwiedzania zabytków Wiednia powozem

wielce oryginalna splarnia śmieci


zabudowa Wiednia

pomnik cesarzowej Sissi w ogrodach Hofburg

pałac cesarski Hofburg, w którym mieszkał cesarz Franciszek ze swoja ukochaną Sissi

cesarska zastawa i niepowtarzalnie złożona serwetka, ciekawostką jest to, że miała ona metr na metr a sposób jej składania był znany tylko jednej osobie i przekazywany wyłącznie ustnie

letni pałac cesarski Schonbrunn

z wielkim i bardzo zadbanym ogrodem

i fontanną


samych odmian róż w ogrodzie cesarskim było ponad 100


fontanna w ogrodzie z pięknymi nenufarami


 widok na pałac ze wzgórza w ogrodzie, na którym stała piękna Glorietta

jedyny w swoim rodzaju dom szalonego projektanta Hundertwassera, kolorowy, z drzewami wyrastającymi z balkonów i z dachu (on także zaprojektował spalarnię śmieci)

wesołe miasteczko Prater, gdzie od samego patrzenia na kręcące się przeróżnego rodzaju karuzele można było dostać zawrotów głowy i nie tylko ;)


To zaledwie ułamek tego co widziałam, ale nie da się przekazać wszystkich wrażeń w kilku fotografiach i słowach :) Mam nadzieję, że i tak podobała się Wam moja relacja i choć troszkę zachęciłam Was do odwiedzenia Wiednia :)
Pozdrawiam niedzielnie a w następnym poście NIESPODZIANKA :)

Zapraszam już dziś!




środa, 25 maja 2011

Wycieczka...

... a właściwie to już po wycieczce :) trochę smutno i trzeba wrócić do rzeczywistości, ale najważniejsze że wspomnienia zostały i zdjęcia...dużo zdjęć ;)
Otóż w czwartek skoro świt, pełen autokar rozentuzjazmowanych podróżnych wyruszył w stronę Czech i Austrii.  Powiózł nas do miejsc pięknych i przeze mnie wogóle nieznanych, więc tym bardziej z większym zaciekawieniem oglądanych i poznawanych.
Czechy jako kraj nam bardzo bliski, urzekł mnie swoim spokojem i spowolnieniem ;) Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu, a ludzie donikąd się nie spieszą, spędzając czas nad kuflem Piva, prowadzą rozmowy z mniej lub bardziej znanymi sobie osobami i rozważają mało istotne sprawy...
Uliczki wyludnione, puste tramwaje, brak korków... czy to wogóle możliwe? okazuje się, że w Czechach tak :)


kolorowe kamieniczki i fragment ratusza na Rynku w Ołomuńcu

uliczka w Ołomuńcu

Katedra i zaułek ołomuniecki



fragment ciekawego zegara który na oddzielnych tarczach wskazywał minuty, godziny, dni i znaki zodiaku, wokół figury, różnych cechów ołomunieckich

Pardubice, rynek

wielce oryginalny paw albinos i pardubicki zamek

pardubicka kamieniczka i ja :)

Jaskinia Na Pomezi, czyli na granicy :)
Jako, że nie można było robić zdjęć w środku jaskini, zdjęcie po prawej zaczerpnęłam z Internetu.

W następnej odsłonie pokażę Austrię i Wiedeń, który to był głównym celem naszej wyprawy :)


Na shledanou !

środa, 18 maja 2011

O tym, że miło jest...

... dostawać prezenty, nie muszę mówić. O tym, że miło jest robić komuś niespodzianki, także nie muszę mówić :) a właśnie ostatnio miałam przyjemność doświadczyć obydwóch przeżyć :)
Razu pewnego przeczytałam, że Jolanna chciałaby worek jutowy, więc długo nie myśląc, napisałam do niej, że mogłabym jej takowy worek dostarczyć, oczywiście Jolanna bardzo się ucieszyła i od razu zaproponowała wymiankę :)
W moje ręce trafiła przepięknej urody decha z napisem GARDEN wykonana zdolnymi łapkami Jolanny oraz stare, drewniane spinacze należące kiedyś do jej babci. Oczom nie mogłam uwierzyć, że trzymam w swoich dłoniach taki skarb! Spinacze są pięknie postarzone i wypolerowane przez czas, a decha okazała się pięknym szyldem, który od razu znalazł miejsce na balkonie.
Do Jolanny za to, zamiast jednego worka, pofrunęły trzy :) przecież ja także musiałam zrobić jej jakąś niespodziewajkę :)
Wałęsam się dziś po mieszkaniu i pakuję walizkę, jutro wyjeżdżam w siną dal ;) i zamierzam wykorzystać ten czas maksymalnie na zwiedzanie i odpoczynek, ale zanim wyjadę, pakowanie osładzam sobie takim oto lekkim deserem. Uwielbiam go za połączenia, które niesamowicie ze sobą współgrają :) wypróbujcie!
Potrzebne będą dowolne ciasteczka owsiane, jogurt naturalny {w cięższej wersji kremówka} oraz dowolny sezonowy owoc, ja postawiłam na truskawki :)









ADIEU!


piątek, 13 maja 2011

Pij mleko...

...będziesz wielki!
Pamiętacie hasło jednej ze społecznych kampanii? Jedni twierdzą, że jest dobre, inni, że wręcz przeciwnie, zwłaszcza dla osób starszych. Spór, podobnie jak w przypadku masła i margaryny pozostanie pewnie nie rozstrzygnięty. Ja piję i nie wyobrażam sobie bez niego kawy lub płatków i... żyję ;)
Dla zainteresowanych podaję ciekawe artykuły na temat mlecznych wad i zalet TU i TU
A Wy jakie lubicie najbardziej??
zimne, prosto z lodówki,
ciepłe,
a może gorące z kożuszkiem?? :)





Zauważyłam ostatnio z niepokojem, że dzieci teraz nie wiedzą skąd pochodzi mleko! Na własne uszy słyszałam odpowiedź malca, że z ... kartonu!
Ja nie miałam na szczęście takich dylematów bo dzieciństwo spędziłam u dziadków na wsi i oczywistą oczywistością było dla mnie, że mleko daje krowa! :) Zresztą przyznać Wam się muszę, że bardzo je lubię, szczególnie za łatki i piękne oczy ;)

moje pierwsze spotkanie z krówką, widać, że nie bardzo udane, ale późniejsze były już tylko lepsze :)



Bardzo Was przepraszam, że publikuję tego posta jeszcze raz, ale po szaleństwach bloggera gdzieś mi go posiało wraz z Waszymi cennymi komentarzami :( przykro mi bardzo, szczególnie, że niektóre z nich były Waszymi wspomnieniami. Mam nadzieję, że już wszystko wróci do normy i blogger nie będzie ani kasował postów, ani zmieniał nicków tudzież utrudniał logowania :)


Pozdrawiam weekendowo!

poniedziałek, 9 maja 2011

Maj konwaliami pachnący...

Maj.
Miesiąc miłości, matur i majowych konwalii!
A konwalie to zdecydowanie MOJE ULUBIONE KWIATY :)
Ich zapach,  małe delikatne kwiateczki, kruchość, kształt kielicha, kolor, to wszystko sprawia, że mogłabym wąchać i patrzeć na nie cały rok, więc gdy tylko się pojawiły od razu sprawiłam sobie bukiecik...











 



Niestety, należy pamiętać, że konwalie, oprócz tego, że pięknie pachną i wyglądają, to całe są trujące! Zawierają w sobie glikozydy nasercowe, które mogą doprowadzić nawet do śmierci. Dlatego przy kontakcie z nimi trzeba uważać. Szczególnie na zatrucie narażone są dzieci, które mogą zjeść czerwone jagody konwalii.
W Polsce konwalia majowa znajduje się pod ochroną i jest symbolem szczęścia, czystości, skromności i młodości. Kwiat jest narodową rośliną Finlandii.



~ *** ~

Bardzo dziękuję Wszystkim za życzenia imieninowe :) było mi niezwykle miło!
Mimi i Paulo, dziękuję za prezenty! :))


Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dużo słonka życzę :)))


środa, 4 maja 2011

Sezon balkonowy czas zacząć...


Włącz muzykę :)




Właściwie ten post miał się zacząć zupełnie inaczej, pogoda lekko pokrzyżowała mi plany, ale mimo, wczorajszego mroźnego wręcz dnia, poranek był słoneczny i w miarę ciepły. Opatulona wypiłam więc poranną kawę na balkonie.
Promienie słońca przyjemnie rozbudzały mnie do życia. Wiaterek smagał, mróz gdzieś na szczęście znikł a ptaki śpiewały tak jak zawsze...
Miło i leniwie rozpoczęłam dzień, nigdzie się nie spiesząc i nic nie musząc.
Balkon po zimowym zastoju zaczął żyć i zachęcać do wypoczynku. Odnowione krzesło, zagospodarowana przestrzeń, przesadzone i wystawione na powietrze kwiaty, sprawiły, że chce się teraz na nim przebywać...




















~ *** ~

A korzystając ze sposobności, składam w dniu dzisiejszym,
serdecznie życzenia wszystkim Monikom :)
Niech się szczęści!


Pozdrawiam :)


LinkWithin

Podobne posty z Miniatury