piątek, 28 października 2011

Dzień za dniem...

... mija niepostrzeżenie. Kartki z kalendarza spadają niczym liście z drzew oświadczając, że koniec roku zbliża się wielkimi krokami. A przecież nie tak dawno podziwialiśmy z Połówkiem fajerwerki na Sylwestra, życząc sobie szczęśliwego roku, a tu już kolejny nowy rok za pasem... Ech...




 Jesień zaczyna pokazywać swoje prawdziwe oblicze, z niechęcią wstaję rano, gdzie jeszcze zaspana, muszę wychodzić w tą szarugę. Zdecydowanie wolę te poranki, gdzie nigdzie nie muszę się spieszyć i z kubkiem kawy zawinięta w koc, mogę się pomału rozbudzać. Dzielnie pomaga mi w tym Majka gramoląc się niezdarnie na łóżko. To teraz taki nasz mały poranny rytuał, pod warunkiem, że Połówek tego nie widzi bo chyba by nam głowy pourywał ;)
Razem zawinięte przeglądamy blogi {to ja} i chrapiemy {to Majka} ;)



Tak mi się jakoś melancholijnie zrobiło, ale to taki czas, więc bez wyrzutów pozwalam sobie na to :)
na szczęście nie robię tego bezczynnie.
Podczas tych moich wspominanek powstała tildowa szkatułka dla pewnej małej dziewczynki.
Mam nadzieje, że się spodoba, bo mi podoba się bardzo ;) Kiedy zobaczyłam jej nowy mały pokoik, od razu na myśl przyszła mi taka oto skrzyneczka...






 Miłego dnia 
weekendu kochani!



PS 1. W następnym poście pokażę jaką piękną niespodziankę zrobiła mi Kaja :))

PS 2. Przyszedł wygrany zakwas od Penelopy! :) w niedzielę będę piekła chleb!

PS 3. W dalszym ciągu można zapisywać się na jesienne candy,
        kto jeszcze tego nie zrobił ~ zachęcam :))

poniedziałek, 24 października 2011

Sielskie skrzynki...

Jakiś czas temu dostałam od naszej kochanej Atenki obrazki, których ona nie wykorzystała przy tworzeniu tablicy. Ucieszyłam się bardzo bo przedstawiały....
no nie co innego tylko krówki ;)
Długo się zastanawiałam do czego mogłabym je wykorzystać. Pierwotnie miały być naklejone na kafelki w kuchni, ale gdy je przyłożyłam do płytek to stwierdziłam, że nie pasują i nie tworzą ładnej kompozycji. Jako samodzielne obrazki też mi nie odpowiadały, aż wpadłam na pomysł, by wykorzystać je do sielskich skrzyneczek!



A że jestem osobą która lubi zmiany, drugą stronę skrzynki postanowiłam ozdobić innym motywem, tak na wypadek gdyby krówka i kurka mi sie kiedyś znudziły ;) a że pora jesienna, więc na skrzynce zagościły śliwki! Drugiej strony drugiej skrzynki nie pokażę tak by była niespodzianka ponieważ...



ogłaszam JESIENNE CANDY! Skrzynki są dwie, więc chętnie drugą podaruję :)
Zasady znane, a zabawa będzie trwała do 11.11.11 ~ fajna data, prawda?? :)
więc kochani, kto chętny niechaj się wpisuje i ogłasza zabawę u siebie na blogu :)



ZAPRASZAM!!!


czwartek, 20 października 2011

W kolorze blue...

Niebieski zdecydowanie nie jest kolorem jesieni, ale może dlatego zaczęłam się nim otaczać? :)
Niepostrzeżenie znalazło się wokół mnie wiele przedmiotów w tym właśnie kolorze.
Kupiona niedawno apaszka w kropki, kubek, cukierki a nawet wino w niebieskiej butelce...
VAKRE podarowane przez koleżankę też ubrane w niebieskie literki i wiele, wiele innych przedmiotów :)
Zresztą zobaczcie same, zaniebieściło się u mnie ;)












Zachęcona przez Dagi Mare przyłączam się do akcji  "Moja torebka"  :) a że jest ona także w kolorze niebieskim to jak ulał pasuje do dzisiejszego posta ;) Jak każda kobieta, nie wyobrażam sobie jej nie mieć! Gdzie upchnąć wtedy te wszystkie NIEZBĘDNE RZECZY?? Moja torebka zatem musi być pojemna i posiadać wiele kieszonek, tam skrywają się moje skarby, przynoszący szczęście kamyk, urwany zamek Połówka i koniecznie błyszczyk :) bez niego nie ruszam się z domu ;)

Panie i Panowie, oto moja torebka :)




Bardzo ją lubię i coś czuję, że będzie służyła mi długo :)



Pozdrawiam
oczywiście 
w kolorze
blue ;)


poniedziałek, 17 października 2011

I znów krówki...

...tym razem na starych butelkach po mleku i śmietanie :) Pamiętacie je jeszcze?
Ja pamiętam :)
wystawiało się taką pustą butle wieczorem przed drzwi, po to by rano sięgnąć pełną pachnącego mleka :D
O maj gosz! wspomnienia! normalnie poczułam smak tego mleka w gębie ;)  a jak się mleka nie wypiło to miało się zsiadłe mleko, równie pyszne, a nie jak teraz, śmierdzące "COŚ" :/
Ale wróćmy do butelczyn. Otóż dała mi je koleżanka z hasłem: "Zrób COŚ z nimi",
no to zrobiłam :)
bo jak butelki, to mleko, a jak mleko, to krówki, więc chwila moment i już były :)
Napisy zrobiłam metodą Qrki, czyli wydruk na białej części serwetki, super sprawa, dzięki Qrko!
Mam nadzieje, że koleżance owo COŚ się spodoba ;)




Wczoraj korzystając z tego, że zajęcia na kursie zaczęły się nieco później, wyskoczyłam na targ staroci. Szybko przebiegłam przez wszystkie stoiska wyglądając czegoś co mnie wprawi w zachwyt ale niczego takiego nie znalazłam, oprócz stareńkiego wieszaka, który to nabyłam za całe 5 zł!! 



Ale jakże wielkie było moje zdziwienie gdy podchodząc do samochodu zobaczyłam auto Straży Miejskiej stojące na samym środku drogi z włączonym kogutem. Udając, że mnie to NA PEWNO  nie dotyczy już chciałam wsiąść i odjechać, kiedy sympatyczny pan strażnik podszedł i poprosił o dokumenty, gdyż, jak się okazało stanęłam {podobnie jak i inne samochody} w niedozwolonym miejscu, niszcząc tym samym PAS ZIELENI, który już dawno pasem zieleni NIE BYŁ!!! Ech, dyskutować nie było co, pan z uśmiechem na twarzy wręczył mi mandacik {jakże oni pięknie wręczają te mandaty!} i tak piękny, stareńki wieszak kosztował mnie nie 5, a bagatela, 55 zł i jeden punkt karny :/
Jednym słowem, uważajcie gdzie stajecie! ;)
Mimo wszystko życzę


MIŁEGO TYGODNIA!


pomimo, że mój zaczął się niezbyt fortunnie, ale nic to!
Jutro sobie wszystko odbiję na kawce z Tomaszową, a co! :)

środa, 12 października 2011

Liściownik...

Różnorakość i wielobarwność liści przyciąga niczym pudełko z klejnotami. Całe dywany porozkładały się na wilgotnej trawie tworząc niesamowite wzory.
Chciałam je zabrać do domu... i zabrałam... i tak powstał...

LIŚCIOWNIK


wiem, wiem, nie ma takiego słowa, powstało na potrzeby własne, bo jak inaczej nazwać taką zbieraninę liści?? Macie inny pomysł?






"Liście z drzew spadają masłem na dół" - jak śpiewa Krysia Prońko. U mnie już spadły i tworzą teraz taką jesienną kompozycję. Kolorową i naturalną. Nawet liście z fikusa benjamina znalazły się w liściowniku ;)

Buziaki Kochani ;) i jak najwięcej radości z jesieni życzę!

Pa!


czwartek, 6 października 2011

Brunetka wieczorową porą...

Jesień nieodparcie kojarzy mi się z ciepłym blaskiem świec. Niemal każdy mój wieczór wygląda teraz podobnie. Zapalam mnóstwo małych migoczących światełek, robię herbatkę z cytryną, miodem i cynamonem, wygodnie rozpościeram się na sofie i czytam lub się uczę. Blask świec mnie uspokaja i roztkliwia na tyle, że potrafię odpłynąć we wspomnieniach lub rozmyślaniach okołożyciowobytowych ;)
Dobrze mi tak.



To także dobry czas na robienie lampionów. Im więcej ich, tym lepiej ;) I tak, z puszek po piernikach, które przywiozłam z wycieczki do Torunia, powstały trzy lampiony z okienkami {okienka już były wycięte fabrycznie :)}. Tradycyjnie przemalowałam je na biało by mogły wkomponować się w całość... Totalny recykling ;)



nawet słoik po ogórkach został wykorzystany jako lampion. 
Wystarczyło, że owinęłam go koronką...









Kiedy zobaczyłam ten domek u Elizy, nie mogłam się oprzeć i zakupiłam taki sam. 
Jest dokładnie taki jakiego szukałam, czyli iście skandynawski ;)
Kolejna rzecz, która cieszy :)

Na szczęście katar minął i czuję się już dobrze. Cieszy mnie to niezmiernie, bo pogoda piękna i mogę korzystać z uroków jesieni w pełni. Spacery w sandałach w październiku?? Czemu nie, przecież słońce przypieka niczym latem, więc czego chcieć więcej?
No może tylko tego, by pogoda taka trwała jak najdłużej...


Pozdrawiam słonecznie!



LinkWithin

Podobne posty z Miniatury