niedziela, 29 stycznia 2012

Mroźny dzień...

... no -8 to już jest coś! Szczypie, wwierca się w nos i usta, z których bucha para i nie wiem jak Wy, ale ja muszę być wtedy bardzo szczelnie owinięta, po sam czubek nosa :) Tak zabezpieczona udałam się dziś na targ staroci, przecież muszę wykorzystać wolną niedzielę bo następna nie wiem kiedy się trafi :)
O tym co zakupiłam następnym razem. Dziś już tylko gorąca herbata z cynamonem na rozgrzewkę a do niej babeczka cytrynowa, która została po spotkaniu z Madzią :)





Wiem wiem, bardzo kulinarnie się u mnie ostatnio zrobiło, ale to za sprawą niesamowitej książki
która wpadła mi w oko już jakiś czas temu. Pięknie wydana i bardzo vintage, przywołuje najwspanialsze wspomnienia nie tylko dzięki fotografiom i rysunkom, ale także smakom!



Polecam, bo mało jest tak pięknie wydanych książek kucharskich w Polsce :)





Miłej, mroźnej niedzieli!!

Uciekam pod kocyk bo najpierw muszę się rozgrzać :)




Pozdrawiam!



czwartek, 26 stycznia 2012

Zasypana prezentami...

... śniegiem troszkę też, choć plusowa temperatura ze śniegu szybko zrobiła błotko ;/ Co prawda dziś lekko przymroziło, ale na trawie zmarznięty tylko szron ;/
Poprzedni tydzień zaczął się od wizyty listonosza, który przytargał ze sobą duuużą  kopertę od... Uli! Kochana Ulka postanowiła obdarować mnie swoimi wytworkami, ale jakimi!!! wyciągając je z koperty miałam coraz większe oczy a usta coraz szersze :) Otrzymałam dwa piękne woreczki vintage, płócienną poszewkę na podusie oraz przepiękne serce własnoręcznie wyszyte nazwą mojego bloga!! Szok! Serce jest tak duże i mięciutkie, że jeszcze tego samego wieczoru leżałam z nim pod głową idąc spać... Uleńko bardzo, ale to bardzo Ci DZIĘKUJĘ!!!
Kilka dni  później awizo wywołało mnie a na pocztę a tam czekała już na mnie przesyłka od Pauli :) Z Paulą umówiłyśmy się na wymiankę, bo Pauli spodobała się puszka w czerwonościach co by pasowała do jej kuchni, a ja od dawna wzdychałam do metalowego kubasa z napisami :) Kubas w paczce był i owszem, ale oprócz niego także misiu-ślicznota, serduszko i wianuszek z herbacianych róż!!! Większego zaskoczenia być nie mogło :))
A oto moje piękne podarki :))


poniedziałek, 23 stycznia 2012

W oczekiwaniu na wiosnę...


... kupuję hiacynty,
... łapię promienie słońca, które bardzo nieśmiało przedzierają się przez chmury,
... i smażę naleśniki z mąki razowej a do smaku doprawiam je cudownym lemon curd,

mmmm, wiosna w gębie ;)





ten piękny aluminiowy kubeczek podarowała mi Paula 
ale całość prezentu jak i podarki od uli pokażę w następnym poście :)





Miłego dnia kochani!

czwartek, 19 stycznia 2012

Na dobry początek dnia...

... zwłaszcza dziś, gdy za oknem szaro i plucha, potrzebuję energii by dobrze rozpocząć dzień...
muesli z jogurtem  i miodem a do tego aromatyczna kawa w bajecznie kolorowych naczyniach*
i od razu chce się chcieć ;)










Dobrego dnia!!

a ja po tym pysznym śniadanku zmykam do kina na "W ciemności"
licząc na to, że będzie mało ludzi, bo nie lubię chodzić do kina gdy są tłumy ;/


* bajecznie kolorowe naczynia można kupić TUTAJ :)

niedziela, 15 stycznia 2012

Pod różą...

Miniony tydzień nie należał do najłatwiejszych ;/ rozpoczęte staże na intensywnej terapii dziecięcej dały mi w kość, nie tyle fizycznie co psychicznie. Co dzień wracałam coraz bardziej "chora" od widoku małych kruszynek podłączonych do masy rurek i kabelków ;/ bardzo mnie ten widok osłabiał, a przecież jestem "zaprzyjaźniona" z intensywną terapią. Po tym tygodniu stwierdzam kategorycznie, że DZIECI NIE POWINNY CHOROWAĆ!!! Mają być zdrowe, w swoich łóżeczkach pachnących, cieszące się widokiem swoich mam, które je w każdej chwili mogą przytulić, a nie skazane na osobę w białym kitlu badającą je zimnym stetoskopem ;(
Cieszę się, że to już za mną i choć przez chwilę mogę cieszyć się weekendem :)
a weekend, choć krótki, przyniósł mi wiele radości...
wczoraj spotkanie ze znajomymi, a dziś wyprawę na targ staroci, dodam, że bardzo owocną :)
Tak jakoś się złożyło, że mogę ją nazwać "pod różą" ;)
a tarcze zegarowe wpadły mi w łapki w ostatniej chwili, gdy zmarznięta wychodziłam już z targu, jak nic tworzą fajną całość z tarczą, którą już miałam...






Pozdrawiam serdecznie 
i życzę Wam i sobie 
wspaniałego tygodnia!

niedziela, 8 stycznia 2012

Co z tą zimą...

Zimy jak nie było tak nie ma. Chyba się na nas obraziła, za to, że w zeszłym roku tak na nią marudziliśmy.
No i proszę, zimy niet ;/
Za to natura jakby ogłupiała, ptaki radośnie ćwierkają, drzewa i krzaki pączki wypuszczają, a żeby tego było mało, przedwczoraj na trawniku znalazłam stokrotkę! Czym nas jeszcze natura zaskoczy?
W oczekiwaniu na zimę {a może już na wiosnę, sama nie wiem} powstały kolejne puszki...
wiem, wiem, sporo ich w ostatnim czasie, ale ja nie mogę przestać ich tworzyć! tym bardziej, że dostałam cudne papiery od Magdy i od razu musiałam je wykorzystać :)






Na osłodę tych ponurych dni, polecam Wam mega pozytywny i optymistyczny film 
Sylwester w Nowym Jorku, trochę do śmiechu, trochę do płaczu i z bardzo dobrą obsadą :)
Na mnie on wpłynął kojąco :)
Czy ktoś już go oglądał?


Pozdrawiam!


środa, 4 stycznia 2012

Coffee time...

...to zdecydowanie mój czas :)
mam takie dwa punkty w ciągu dnia gdzie siadam z kawą i raczę się nic nie robieniem...
i bardzo lubię ten czas, rano gdy kawa mnie budzi i w południe gdy kawa dodaje mi energii na resztę dnia :)
a jeszcze jak jest pita w doskonałym towarzystwie, tak jak wczoraj, Madzi z TworzymyInaczej to już prawdziwe małe święto :)
Madziu dziękuję za spotkanie! i do następnego!







a Was pozdrawiam serdecznie
i zapraszam na kawę ;) !


poniedziałek, 2 stycznia 2012

Twórczy początek roku...

No i witam w nowym roku :)
Dla mnie zaczął się on bardzo dobrze i wierzę, że będzie taki przez całe 12 miesięcy!
Sylwestra spędziłam bardzo po domowemu, tak lubię najbardziej.
Nie dla mnie są huczne bale, strzelanie petardami... wolę na to wszystko patrzeć z boku :) i tak też było.
Przy akompaniamencie wybuchających i rozświetlających krajobraz za oknem petard, przeniosłam się na ekskluzywne ulice Beverly Hills, a to za sprawą filmu "Pretty Woman", który mogłabym oglądać niezliczoną ilość razy :)
Perypetie Vivien i jej przemianę z Kopciuszka w księżniczkę, ech... jak fajnie, że puścili ten film akurat w sylwestrową noc ;) Najbardziej lubię scenę gdy razem z Edwardem lecą do opery, chwilkę przed odlotem on podarowuje jej kolie ale gdy ona sięga po nią zatrzaskuje pudełko, jej śmiech wtedy jest zaraźliwy. Pięknie razem wyglądają idąc tak przez hall hotelowy... i ta piosenka w tle... i oczy wszystkich wpatrzone w nią :) super scena!
Ale muszę też Wam powiedzieć, że właśnie w sylwestra poczułam nieodpartą chęć tworzenia. Chęć ta była tak silna, że nie pozostało mi nic innego jak sięgnąć po farby, pędzle i kleje ;) Tak więc nowy rok rozpoczęłam bardzo kreatywnie :) miałam ochotę na coś świeżego i soczystego i oto co powstało...

 Mam nadzieje, że Lewkonia nie będzie mi miała za złe, że drugą stronę zakładki, którą mi podarowała przyozdobiłam koronką i kwiatami :) 
dzięki temu zakładka zrobiła się bardzo GLAMOUR  :)


 A Wy jak spędziłyście swojego sylwestra??


Miłego dnia!


LinkWithin

Podobne posty z Miniatury