poniedziałek, 2 listopada 2009

Z potrzeby serca...

Pamiętam, to był zwykły dzień, który dzięki jednej mojej decyzji stał się niezwykły. Było to 3 lata temu, zajęta czymś innym usłyszałam w telewizji rozmowę o tzw adopcji serca dzieci z dalekiej Afryki. Akcja prowadzona przez fundaję Watoto która polega na duchowej adopcji przy jednoczesnym wsparciu finansowym jednego afrykańskiego dziecka. Usiadłam z radości, zdziwienia i wrażenia bo dotarło do mnie, że w ten prosty i dostępny dla mnie sposób mogę pomagać! Ucieszyłam się niezmiernie, zapragnęłam stać się duchowym rodzicem jednego z afrykańskich dzieci i czym prędzej wysłałam swoje zgłoszenie. Z wielką niecierpliwością czekałam na "moje dziecko" było mi wszystko jedno czy to będzie chłopczyk czy dziewczynka i w jakim wieku, wiedziałam jedno, chciałam pomóc w przeżyciu i zdobywaniu wiedzy, która jest szansą na lepsze życie wpłacając co miesiąc na konto jednego z dzieci 40 złotych - tak niewiele dla nas a dla afrykańskiego dziecka jedzenie na miesiąc i przybory do szkoły.

Mój Mulonda Gwabaluka :)
 

W końcu doczekałam się. Kiedy zobaczyłam zdjęcie "mojego dziecka"miałam łzy w oczach. Obdarta koszulka bez guzików, sandałeczki na nogach a na ręku zegarek, zapewne jedyny, najważniejszy skarb :) Mulonda Gwabaluka bo tak się nazywa mój "synek" mieszka w Demokratycznej Republice Konga w wiosce Mulambi gdzie niestety cały czas trwa wojna pomiędzy dwoma zwalczającymi sie obozami. Do szkoły, już do 6 klasy uczęszcza w placówce misyjnej Sióstr Służek w Karhala-Burhinyi i jestem z niego bardzo dumna bo jest jednym z pilniejszych uczniów w swojej licznej klasie. Co jakiś czas wysyłamy do siebie poprzez fundację listy, w prostych słowach ja pisze mu co u mnie w języku polskim, który później tłumaczony jest w fundacji na francuski, wysyłany do placówki misyjnej a tam tłumaczony na język suahili. Niestety, ze względu na trwającą tam wojnę nie dzieje się to zbyt często gdyż są problemy z dostarczaniem poczty. Tam niestety nie ma listonoszy "/
jeden z ostatnich listów od Mulondy




wysyłamy sobie także małe upominki, zdjęcia, kartki, obrazki, to wszystko co zmieści się w kopercie

ręcznie robione kartki - wyklejanki


Moja przygoda z adopcją serca trwa już 3 lata i bardzo się cieszę z perspektywy czasu, że się na nią zdecydowałam. Jakże uboższe byłoby teraz moje życie gdybym nie poznała Mulondy, wiele się już dowiedziałam o tamtym życiu, o codzienności dzieci afrykańskich i mimo, iż nigdy się nie spotkamy twarzą w twarz to cieszę się, że gdzieś w dalekim Kongu jest ktoś kto o mnie myśli i pamięta. Na koniec pokażę jeszcze ostatnie zdjęcie Mulondy, prawda że zmężniał? :)




Żegnam się z Wami w języku suahili ~ Ninakusalimia wewe!


10 komentarzy:

  1. u nas takie akcje do ktorych nawoluja reklamy w gazetach okresla sie jako " dzieci chrzesne " a " rodzice chrzesni" po jakim czasie zostaja zaproszeni do swojego "chrzesniaka aby go poznac nie wiem czy w kazdej miejscowosci afryki jest to samo,Gratuluje odwagi to piejne z Twojej stony :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś też miałam takie afrykanskie dziecko.
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieta wielkiego serca i wielkiej wrażliwości !
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawanie i dzielenie się uszczęśliwia:)To wielka odpowiedzialność, dać komuś nadzieję.Pozdrowienia dla Ciebie i Mulondy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj. Robie dla Ciebie prezent mikolajkowy. Odpisz mi prosze na maila i podaj swoj adres. POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. To piękne co robisz.Bardzo Cię podziwiam
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję kochane,ale mi się wydaje, że nie robie nic wyjątkowego, mało tego, sama czerpię z tego wiele :)
    Blogu niedzielny, niestety spotkań nie ma, to za droga wyprawa dla większości rodzców a poza tym tam trwa cały czas wojna domowa, za to w Warszawie w siedzibie głównej organizowane sa spotkania z misjonarzami i na miejscu mozna sobie z nimi porozmawiać :)
    Ori, a co się stało z Twoim afrykańskim dzieckiem?
    MarioPar, Malgosioart, violcio11, aagoo dziękuję Wam bardzo za odwiedzinki i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam Serdecznie!
    ja również mam chłopca z Watoto :) ma 10lat i jest w 3klasie.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Łzy mi poleciały same.. ze wzruszenia. To wspaniałe co robisz. Wielki ukłon w twoją stronę.

    OdpowiedzUsuń

Miło było Cię gościć :)

LinkWithin

Podobne posty z Miniatury