środa, 4 sierpnia 2010

Poduszki lawendą pachnące i psi kłopot...

Jakiś czas temu, zainspirowana woreczkami zakupionymi od Madzi, zamówiłam u niej dwie poszewki na poduszki. Motyw cyfr połączony z koronką na płótnie bardzo mi się spodobał dlatego z niecierpliwością czekałam na efekt końcowy i nie rozczarowałam się :) Podusie wyszły prześliczne a do tego pięknie pachniały lawendą. Kiedy rozpakowałam paczkę moje nozdrza uderzył właśnie intensywny lawendowy aromat, gdyż Madzia postanowiła do poszewek dorzucić piękny woreczek wypełniony lawendą :)
Dziękuję Ci Kochana! czekałam długo ale teraz wiem, że było warto! :))
A oto i poszewki we własnej osobie...






i woreczek z lawendą


***
A teraz żeby nie było mi zbyt słodko, wiadomo, los sam wyrównuje nastroje co by od nadmiaru szczęścia nie zwariować. Od 2 tygodni jest u mnie piesek moich rodziców a właściwie także i mój, Bufo. To nasz stary 13 letni przyjaciel domu, wierny kompan i typowy kanapowiec jak na jamnika przystało. Na szczęście z Majką jako tako się zgadzają więc większych zgrzytów nie ma. Buforek jak na swoje 13 lat trzyma się dobrze, czym wywołuje podziw, kiedy zdradzam, że jest taki stary, ale w minioną sobotę rozchorował się na tyle, że musiałam udać się z nim do weterynarza. Pieska odratowaliśmy, dostał dwa zastrzyki wzmacniające i już w niedziele wydobrzał na tyle, że na mój widok machał ogonkiem. Wszystko skończyłoby się dobrze gdyby nie fakt, że dziś byłam z nim na badaniach, gdyż lekarz nie chąc go męczyć badaniami w sobotę, zaproponował, żebym się z nim stawiła jak wydobrzeje, więc dziś z nim pojechałam. Niestety, po badaniach krwi, EKG, USG i RTG okazało się, że Bufcio ma zmianę nowotworową przy śledzionie, powiększoną prostatę oraz szmery w sercu. Guz jest na tyle duży, że może zamknąć światło jelita. Bardzo się tym zmartwiłam gdyż jego stan i zachowanie nie wskazuje na to, że jest aż tak poważnie chory. Lekarz zaproponował operację usunięcia śledziony wraz z guzem oraz kastracje ale ja totalnie nie wiem co mam robić!? nie wiem czy jest sens operować tak starego pieska i skazywać go na stres związany z zabiegiem i rekonwalescencją czy pozwolić mu żyć i funkcjonować tak jak do tej pory w miarę w dobrej formie a w ostateczności odejść w spokoju. Mam łzy w oczach jak to piszę gdyż wogóle sobie tego faktu nie wyobrażam. Przepraszam, że piszę o tym tutaj ale gdzieś musiałam to wszystko z siebie wyrzucić a może ktoś z Was miał podobne przejścia, doświadczenie, bardzo proszę o radę...




26 komentarzy:

  1. Witaj!
    Bardzo rozumiem Twoje emocje.
    Sama mam 14-letnią sunię, też jamniczkę. Jest na szczęście w dobrej formie i mam nadzieję, że ten stan potrwa jeszcze długo.
    Ale kilka miesięcy temu odszedł nasz ukochany kotek (15 lat).
    Robiliśmy co tylko się dało. Lekarze obiecywali, że może, może...
    A kocina gasła w oczach i cierpiała.
    Nie dało się jej uratować.
    Dzisiaj, gdybym mogła cofnąć czas, nie naraziła bym zwierzaka na tyle cierpienia.
    Niech będzie, że jestem bezduszna, ale uważam, że zwierzak powinien żyć godnie i radośnie, dopóki może. A jeśli zaczyna się sztuczne przedłużanie życia, to trzeba chyba zadać sobie pytanie: czy robimy to dla zwierzaka, czy dla siebie, bo nie wyobrażamy sobie życia bez niego...
    Mając w pamięci cierpienia mojego kotka, już nigdy żadnego zwierzaka nie naraziła bym na coś podobnego.
    To trudne, bo kochamy nasze zwierzaki. Ale wierz mi, strasznie jest patrzeć jak ukochane zwierzę cierpi i nie rozumie dlaczego.
    Ja bym mu tego nie przedłużała.
    Bardzo serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki, aby piesek jak najdłużej był w dobrej formie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ikuś tak mi przykro z powodu pieska...mogę Ci tylko powiedzieć moje doświadczenia: Kiedy moja Aza 13 letni owczarek zachorowała nie wyobrażałam sobie żadnej operacji, była z nami do końca a kiedy już nie mogła chodzić weterynarz w naszym domu ją uśpił...Ikuś nie wiem czy zrobiłam dobrze tak czułam wtedy...choć było to trudne!!!

    A podusie piękne i woreczek uroczy!!!

    Trzymaj sie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ikuś nasz jamnik kiedy od nas odszedł miał 18 lat i przez ostatnie dwa lata nic nie widział, ale kochaliśmy go tak mocno, że zrobilibyśmy wszystko żeby go ratować.
    W wieku 15 pogryzł go wieliki pies i już myślałam o najgorszym, żeby go pozszywać potrzebna była operacja ale bez zastanowienia się zgodziliśmy.
    Trzeba mieć nadzieję do końca i nie poddawać się !!!
    Ale zrobisz jak będziesz uważała.
    Mocno ściskam i całuję psi długi pyszczek
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Łezka zakręciła mi się w oku jak to przeczytałam.
    Nie chcę nic sugerować, bo decyzja należy do Ciebie i Twojej rodziny, ale wydaje mi się, że sama narkoza w tym wieku dla psa może być bardzo niebezpieczna.
    Także co dopiero mówić o tak poważnej operacji usunięcia jakiegoś narządu. Wydaje mi się, że skoro jest już w takim wieku to niech sobie żyje szczęśliwy, bez stresu, narkozy, operacji, szwów, rekonwalescencji. A nikt nie da Ci gwarancji, że z operacji wyjdzie żywy.
    Może, to straszne co piszę, ale ja bym już w tym wieku nie ryzykowała.
    Mój pies w zeszłym roku miał operację wycięcia guzka z pachwiny, ale to raczej kosmetyczna rzecz, by nie rozwinął się z niej jakiś nowotwór, ale niedawno odkryłam u niego guzka za kolanem... i co znowu operacja? Szkoda zwierzęcia.

    Trzymam kciuki za podjęcie decyzji i przesyłam dużo głasków dla piesków!

    Pozdrawiam ciepło!

    PS
    Poduchy cudnie się prezentują u Ciebie!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj z tego wszystkiego nie pochwaliłam poduszek od Madzi ;-)
    Ja dziś cały post poświęciłam TEJ wyjątkowej kobietce ;-)
    I jak się okazało jeszcze mojej sąsiadce ;-)
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. operuj. jeśli lekarz nie widzi przeciwwskazań ze zwględu na serce - operuj. nowotwór im mniejszy tym ławiej operowalny, a potem może byc już na taką decyzję za poźno - nie warto zwlekać...
    mój pies jest dokładnie w tym samym wieku, juz dwukrotnie go odratowywano - niestety operacji przejść nie może bo od szczeniaka ma chore serce - ale gdybym mogła - 5 minut bym sie nie zastanawiała. 13 lat to nie jeszcze bardzo stary pies wcale, chociaż wiem, że jamniki nie są długowieczne, ale może jeszcze trochę pożyć. A pies nie pokazuje tak jak człowiek że coś go boli, nie chodzi i nie kwęka... cierpi w milczeniu, a na widok właściciela i tak się cieszy, nawet jak go boli - więc nie wszystko zawsze zobaczysz... takie jest moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja napisze jak to było z moim kotkiem Heniutkiem schroniskowym.. Miał piasek w pęcherzu i cierpiał bardzo, tylko dlatego po wielotygodniowym lataniu na zastrzyki (które de facto NIC nie dały) zdecydowaliśmy się na zabieg czyszczenia pęcherzyka.. Okazało się, że jego serduszko było za słabo i nie wytrzymało zastrzyku 'głupiego jasia':( Jeśli Twoja pociecha nie przejawia cierpienia i ma się dobrze (przynajmniej wszystkie symptomy na to wskazują) - poczekałabym jeszcze z tym zabiegiem.. Zwierzątka starsze ciężko przechodzą tego typu zabiegi, sama się o tym przekonałam.. Ale oczywiście wierzę, że Twoje serduszko najlepiej Ci podpowie co wybrać... Ściskam mocno i łączę się na odległość!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Może spytaj weterynarza, jak jego zdaniem byłoby lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj!!!
    Tak jak wczesniej wspomniała anonimowa osobka zeczywiscie warto sie spytac weterynarza jakie są jego rokowania.
    Mam podobne doswiadczenie rak tak zaatakował mojego psa ze po operacji z dwokrotna siłą wymeczył mojego Dzekusia.Załuje ze na siłe ciągnełam jego życie, bo do tej pory mam jego ból przed oczami.Dzieki temu doświaczeniu mojemu 16 letniemu kotu juz nieprzedłużałam siłą zycia.Jak sie zaczeły problemy z oddychamiem(chorował na serce), zakonczylismy jego cierpienia-ta decyzje pomógł mi podjąć równierz weterynarz jeden z lepszych którego znam.
    Dlatego proponuje sie spytać lekarza.Wiem ze przed Toba trudna decyzja w zwiazku z tym bądź silna.
    bo to straszny ból.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest duzo za i przeciw
    Ja mialam przed 8-miu laty jamnisia-chlopaka,cierpial na raka na trzech narzadach,mial chore serduszko i coz ja robilam ratowalam mojego zwierzaka.3 razy w tygodniu kroplowki,tabletki,a Pies znikal w oczach-do czego zmierzam,jesli jest rak ,a w przypadku Twoje jamnisia prostata i sledziona-ktora walczy z przeciwcialami innych chorob,zostaw psa zyc tak jak zyje,jesli sie pogorszy tylko objawowo-to jest moje zdanie,a zajmuje sie tym problemem juz dluzszy czas
    Mam 3 maltanczyki-to dodanie,ze nie mowie w eter
    Decyzje podjac,eutanazje zrobic,u kochanego psiaka jest strasznym krokiem,ale wierz mi-to jest lepsze zlo
    Zycze jamnisiowi zdroweczka i mam nadzieje,ze podejmiesz wlasciwa decyzje
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam komentarze dziewczyn po ich życiowych doswiadczeniach i teraz nie wiem co napisać...
    Szczęśliwie nie byłam w takiej sytuacji - jeszcze, ale ... Też mam jamnika i zaczęłam zastanawiać się, co ja bym zrobiła? Mogę teoretyzować, ale chyba podjęłabym walkę... Chyba...

    Ikuś tulę Cię bardzo mocno.
    Pisz i wyrzucaj z siebie - to pomaga. A jak widać wiele jest osób doświadczonych przez los i ONE Cię rozumieją.
    Każda podjeta przez Ciebie i Rodziców decyzja będzie słuszna, bo będzie Wasza.
    Całuski dla dzielnego Buforka :))
    Cudne mają zdjęcie z Majeczką :)

    PS. Mieszkanko robi się coraz ładniejsze!

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj kochana Iko :***
    Oj wiem cos o tych rozterkach ze zwierzakami - rok temu odeszły nasze dwa jamniki :(((
    Nie wiem co bym zrobiła , ale jednak operacja w takim wieku to nie najlepszy pomysł..
    To naprawę ciężka decyzja - przytulam mocno:***
    A co do poszewek od Magdy - są sliczne !!!
    I ten woreczek - bomba !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Współczuję i trzymam kciuki jednocześnie, i mój kot leciwy i dwa psy były chore, ostatni dog, a właściwie dożka miała raka dosłownie wszystkiego do tego stopnia, że w Klinice we Wrocławiu przeżyli szok... dla mnie też jej diagnoza była szokiem, bo nie wyobrażałam sobie, że oprócz yego, że sunia pije wodę wiadrami coś jej dolega. Lekarz ocenił to jako chęć życia i zalecił obserwację, tak aby żyła najdłużej bez cierpienia. Anonim ma rację, najważniejsza jest rozmowa z weterynarzem, a nie nasze zdanie, zwierze inaczej przeżywa chorobę, inaczej znosi ból, może warto poczekać?
    Nie dodam nic na pocieszenie, ale pomyśl jak bardzo szczęśliwa była ta psinka u Was... dla niej to nieocenione.

    OdpowiedzUsuń
  14. To ja dla odmiany zacznę od poduszek - są zjawiskowe i bardzo trendy. Wykonane z sercem i duszą - to widać.
    A jesli chodzi o pieska to napiszę tylko, że współczuję ci w sytuacji w jakiej się znalazłaś. To bardzo trudna decyzja i wielka odpowiedzialność. Ale chyba najlepszym rozwiązaniem jest zdanie się na opinię weterynarza, w końcu to on zna się na tym co robi. Musisz wybrać co będzie dla Bufa większym cierpieniem, rekonwalescencja po operacji czy być może coraz boleśniejsze trawienie. Przecież nie będziesz wiedzieć kiedy światło tego jelita się zamknie i piesek bedzie cierpiał zanim bedą widoczne oznaki pogorszenia stanu.
    A zawsze lepiej mieć pewność, że zrobiło sie wszystko w dobrej wierze dla uratowania.
    Pozdrawiam i życzę podjęcia dobrej decyzji.
    Agnieszka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Iko, wydaje mi się ,że jeśli weterynarz zaproponował operację,to z Twoim pieskiem nie jest tak aż tak źle.
    Lekarz podejmując decyzje o zabiegu , musi brać pod uwagę stan pieska (sama nadmieniłaś ,że na 13-latka jest, bardzo żywotny).
    Osobiście zaryzykowałabym.

    Pozdrawiam i trzymam kciuki za Bufka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo trudne decyzje przed Tobą i trudno cokolwiek doradzić.Myślę podobnie jak niektóre dziewczyny ,porozmawiać z weterynarzem i upewnić się co będzie najlepsze dla Bufo
    i czy jego serduszko wytrzyma operację.
    Uściski ślę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Moj piesek rozchorowal sie majac jedynie 9 lat. Leczylismy ja tak dlugo jak sie dalo. Niestety z marnym skutkiem.W koncu moja mama podjela decyzje, ze trzeba ja uspic. Po dzis dzien nie moge sobie wybaczyc, ze na to pozwolilam. Trzeba miec do konca nadzieje. Cuda sie zdarzaja. A poduszki pierwsza klasa.

    OdpowiedzUsuń
  18. Współczuję bardzo - tak trudno sobie uświadomic ze jeden dzien z życia pupila to ludzki tydzień i kiedyś bedzie trzeba się pożegnac i da mu odejsc:( Wielu moich znajomych musiało decydowac - uspic, czy dac umierac z bólu... sama nie wiem jak się za parę lat zachowam... 3mam kciuki żeby operacja sie udała i psiunka jeszcze potowarzyszył trochę*

    OdpowiedzUsuń
  19. Ikus ,współczuję Ci bardzo.
    Musisz w porozumieniu z weterynarzem podjąć decyzję.Trudny wybór.Trzymam kciuki za ciebie i pieska.
    Podusie śliczne!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Jaki smutny wpis. Wiesz, od 2 połowy maja mam problem z naszą 15letnią sznaucerką. Lekarz zdecydowanie odradza operację, w dodatku wszystkie znajome pieski po operacjach w wieku ok. 12 lat w górę nie odzyskiwały już formy. Może lepiej więc pozwolić mu żyć i starać się łagodzić ból. U nas to się sprawdza już od 2 miesięcy. Piesek radosny, ale na antybiotykach.

    OdpowiedzUsuń
  21. POdusie od Madzi sa rewelacyjne. ma ona talent w łapkach :)

    Za piseka trzymam kciuki. I wiem ze to trudna decyzja.
    Mój stryjek ma pieska i też jest niezbędna operacja tylko że piesio jest stary juz i może nie przeżyć.
    No nie wiem co doradzić

    OdpowiedzUsuń
  22. Ikus, bardzo trudna decyzja. Nie wiem co napisac, bo nigdy nie bylam w takiej sytuacji. Moge Cie tylko probowac podtrzymac na duchu.
    Pozdrawiam cieplutko.
    P.S. Poduszeczki sa piekne.

    OdpowiedzUsuń
  23. Co bys nie zrobiła możesz żałować.Jak pieska zoperujesz i nie przeżyje narkozy,lub będzie gorzej,możesz żałować.Jak nic nie zrobisz i będziesz z nim do końca dni,też będzie ból przy cierpieniu i zastanawianie się czy operacja nie byłaby lepsza.Bardzo trudna sytuacja,wiem też przeżywałam.Ale zdaj się na lekarza.Mój jeden psiak stary już miał operację,serce narkozy nie wytrzymało:( Mielismy żal,że może lekarz dał za dużą dawke bo już sie nie wybudził.Innym razem piesek ze starosci cierpiał co było widać leżał w kącie nie chciał już jesć pić.Lekarz zalecił uspienie.Ale nie zapomnę jak ten pies czuł chyba co chcemy zrobić i nie chciał,bronił się....to było strasznie przykre.Trzymaj się...przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Współczuję Ci ogromnie! takie decyzje są najgorsze. Myślę,że najlepiej zdać się na weterynarza.
    Sama nie mogę sobie wyobrazić, gdyby coś się stało mojemu Cerberowi:((((trzymam kciuki!

    Podusie piękne!

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj ! Też mam jamnika 6-letniego, ale nie wyobrażam sobie, żebym mogła podejmować tak trudną decyzję o jego "być albo nie być". Na pewno potrzeba dużo zdrowego rozsądku w takiej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Amiable dispatch and this mail helped me alot in my college assignement. Say thank you you for your information.

    OdpowiedzUsuń

Miło było Cię gościć :)

LinkWithin

Podobne posty z Miniatury