niedziela, 3 marca 2013

Nie ma jak u mamy...

...  ilekroć jestem w domu rodzinnym, na myśl przychodzi mi ta właśnie piosenka Wojciecha Młynarskiego
Korzystając z ostatnich chwil zwolnienia, wsiadłam w pociąg byle jaki {i nie chodzi tu o kierunek jazdy ale o stan techniczny} ;) i przyjechałam do Mamci.
Czas tu biegnie inaczej, ja na powrót czuje się jak mała dziewczynka, mogę sobie pozwolić na chwile słabości, leniuchowanie i pałaszowanie pyszności, po których zazwyczaj zostają puste talerzyki ;)



trudno teraz będzie wrócić do siebie, a to już jutro...




Pozdrawiam!




36 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, ze mój syn kiedyś z taką radością i sentymentem będzie mnie odwiedzał..... jak ja teraz jadę w rodzinne strony....powodzenia jutro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno entomko:)
      już same Twoje zdjęcia o tym mówią :)

      Usuń
  2. na zdjęciu mała Moniczka pozuje z wielkanocnym koszyczkiem tak???;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. "U mamy jest słodko świat pachnie szarlotką" - przypomniały mi sie słowa piosenki. Prawda!!! Mam mamę parę uli dalej, ale i tak jak wchodzę przypominają mi się chwile spędzone w domu.Miło!!!! POzdrwiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, prawda, prawda :) szarlotka mamy jest the best! ;)

      Usuń
  4. ja musze samolotem do mamy, lub samochodem 7,5 godz :(
    dobrze masz, zazdroszcze i cieplutko pozdrawiam
    ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to rzeczywiście daleko ;/ ja tylko godzinkę ciapągiem ;)

      Usuń
  5. Moni, śliczne to zdjęcie z koszyczkiem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też je lubię, to mała ja, daaawno, daaawno temu...

      Usuń
  6. masz rację nie ma jak u Mamy.... i ciut Ci zazdroszczę moja odeszła prawie 9 miesięcy temu i bardzo mi jej brak.
    Piękne zdjęcie łąki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi ;/ ja bardzo się boję tego momentu...

      Usuń
  7. Ja też na swoją mamę mówię mamcia :) I też uwielbiam jeździć do domu rodzinnego! Ciekawa jestem, w którą stronę jeździsz... :)
    pozdrawiam
    marta

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspomnień czar :-)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo doskonale Cię rozumie, ja ostatni tydzień spędziłam u mamy:) Piękne chwile, kakao na śniadanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. super, i u mnie smakołyków nie zabrakło, był i pyszny rosołek i naleśniki i ciacho :)
      u mamy najlepiej!

      Usuń
  10. tak wiem coś o tym, choć mamę mam blisko to i tak uwielbiam do niej jeździć...pałaszować domowy chlebek i przyglądać się jak gotuje:)))
    szerokiej drogi! uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mojej mamy też na pierwszym miejscy jest gotowanie i nakarmianie ;)
      lubimy razem pichcić :)

      Usuń
  11. ach... żebyś wiedziała:)
    widać kto z koszyczkiem biegał na Wielkanoc:), nadal tak jest?

    pozdrawiam,
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a teraz to różnie :) biegamy z Połówkiem razem ;)

      Usuń
  12. Mam to samo. Nie ma jak u Mamy. Czas płynie sto razy wolniej. Mogę sobie pozwolić na leniuchowanie, smakowanie tego, co Mama upichci. Dosłownie taka Hiszpania, na wszystko odpowiedź Maniana... Fajnie, że przypomniałaś mi te chwile:-) Bużka:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, tak własnie w domu rodzinnym jest :)
      prawdziwa Hiszpania ;)

      Usuń
  13. O tak.... to były cudowne czasy.... mnie pozostały tylko wspomnienia... Mamy i Taty.....

    Ale auto mieliście czaderskie :)

    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu myślałam o Tobie jak pisałam tego posta :)
      tak, wtedy takie autko to było coś! ;) i o ile dobrze pamiętam, fiacik był koloru bordowego :)
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  14. a ja z mamcią zobaczę się dopiero w maju .. po 6 miesiącach rozłąki .. tak bym chciała aby było inaczej ... a potem znów rozłąka na kolejne miesiące .. :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, no tak to jest jak się daleko mieszka od siebie, ale za to wierzę, że te chwile są jeszcze bardziej niezwykłe i ważne :)

      Usuń
  15. Niestety nie mam takich wspomnień, ani powrotów do rodzinnego domu...
    Mam za to Rodziców "pod bokiem", mieszkamy od siebie w odległości zaledwie 150 metrów! Moja Mamcia odwiedza mnie często wieczorową porą.
    Trochę Ci zazdroszczę... Spotkania "co jakiś czas" zupełnie inaczej smakują niż te codzienne. Urastają do rangi święta...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dokladnie, ja moge to samo powiedziec :)
    Choc moje wizyty u mamy nie sa tak czeste jakbym chciala za to jakosciowo ok.
    usciski

    OdpowiedzUsuń
  17. Ika, wczoraj wróciłam od swojej:) Inauguracyjna kawka na balkonie była:)
    Moja mama tez piecze chleb - ostatnio zaprzyjaźniła się też z zakwasem:)

    OdpowiedzUsuń

Miło było Cię gościć :)

LinkWithin

Podobne posty z Miniatury